Translate

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział XXXIII


Biegałam po całym domu i sprawdzałam czy aby na pewno gdzieś nie leży coś co może wydać się potrzebne. Tak. Niestety byłam osobą, która najchętniej spakowałaby nawet biurko do torby, bo może mi się przydać np. ta konkretna w nim szuflada. Przeszukałam nawet szafę brata w poszukiwaniu zbędnych, lecz niezbędnych rzeczy. Dawid i Ania siedzieli już w salonie, bo jechaliśmy razem na lotnisko i tylko darli ze mnie łacha. Ale to nie ja potem będę pożyczać, albo kupować coś czego zapomniałam. Chociaż nie, przepraszam, będę kupować, bo jak zwykle czegoś zapomnę. Gdzie tu sprawiedliwość .?
Gdy już wreszcie zapięłam torbę na kłódkę i sprawdziłam po raz setny dzisiaj czy na pewno spakowałam paszport, bilety lotnicze, portfel, telefon i iPoda do torebki mogliśmy zapakować się do samochodu i jechać na lotnisko.  Pożegnałam się z bratem i siostrą, którzy zostali w domu i po wsadzeniu Kiary na przód samochodu. Usiadłam między przyjaciółką a chłopakiem, bo raz byłam najchudsza, więc spokojnie mieściłam się na malutkim, środkowym miejscu a dwa chciałam widzieć przyjaciółkę, gdy z nią rozmawiałam podczas drogi, jednocześnie tuląc się do Dawida. Wiem, wiem .. „wygodnisia” ze mnie. No, ale jak czegoś chciałam i mogłam to mieć to zawsze to brałam. Czemu mam sobie czegoś odmawiać jak nie muszę :D
Cieszyłam się z tych wakacji jak nigdy. Co roku gdzieś jechałam za granicę, ale teraz to nie będzie to samo. W tym roku będę bez rodziców i starszego brata, no prawie bo mają przyjechać za dwa tygodnie na 10-dniowy urlop z Niną. Będą za to ze mną Ania i Dawid, no i oczywiście Kiara, ale wiadomo o co chodzi. Poza tym podczas tych wakacji miały się także odbyć zdjęcia do filmu, w którym mamy zagrać więc zarobimy także całkiem niezłą sumkę. Na lotnisku byliśmy ponad godzinę przed wylotem, akurat żeby przejść przed odprawę i nie czekać potem za długo aż nas wpuszczą do samolotu. Przebrnęliśmy przez ten cały cyrk na lotnisku, włączając w to tzw. „zapakowanie” Kiary, czyli włożenie jej do specjalnej klatki, bardzo szybko, ale ile było przy tym jej piszczenia i skamlenia, aż mi się serce krajało no, ale co mogłam zrobić. Jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę się z nią rozstawać. Gdy Dawid odciągnął mnie w końcu od klatki, psiak zaczął się po chwili uspokajać, ale sądzę, że było to związane z tym, że po prostu straciła mnie z oczu. Dobrze, że ten lot nie należy do długich. W końcu co to są niecałe trzy godziny, gdy lecisz aż do Afryki, a poza tym środki uspokajające, które jej podaliśmy w domu powinny już działać. Zajęliśmy miejsca w samolocie, usiadłam przy oknie, bo uwielbiałam patrzeć na oświetlone miasto nocą z góry i chmury, które wyglądały wręcz jak mega puszysta  piana do kąpieli, przez te małe okienka w samolocie. Miałam w planach posłuchać muzyki, albo poczytać książkę, która także znalazła dla siebie miejsce w torebce, ale skończyło się na tym, że przez całą drogę w trójkę planowaliśmy co będziemy robić, więc przegadaliśmy całe trzy godziny. Po wylądowaniu i przejściu tzw. „rękawem” na lotnisko, pierwsze co musieliśmy zrobić to wypełnić wizy, co nie było łatwe bo wszystko było napisane po arabsku. No ale w końcu podsłuchaliśmy jakąś kobietę, która mówiła o co chodzi w danej linijce i wpisaliśmy co trzeba. Potem kolejna odprawa, sprawdzanie paszportów itp. Itd., odebranie bagaży no i oczywiście uwolnienie Kiarci z nieszczęsnej klatki. Oczywiście cieszyła się jak głupia, gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła skakać, piszczeć, machać ogonem jak opętana, lizać i wgl. Gdy już się nieco uspokoiła z tej radości wzięłam ją na ręce, żeby ją do końca odstresować i żeby nie myślała, że ją chcę zostawić czy coś. Dawid i Ania byli na tyle kochani i wyrozumiali, że wzięli moje torby i pozwolili mi się nacieszyć moją sunią. Serio .. lepszych ludzi niż oni na świecie nie ma. Poszliśmy do kantoru, żeby wymienić euro na dinary, bo nie można ich kupić nigdzie indziej, ponieważ przy wylocie każdy jest dokładnie sprawdzany, czy nie wywozi waluty z kraju. Po wyjściu na parking od razu podbiegł do nas jakiś młody chłopak i zaczął się witać z Dawidem. Cieszyli się obaj przy tym jak nie wiem. Stałyśmy z Anią i gapiłyśmy się na chłopaków, a banany na naszych twarzach momentalnie się rozszerzyły.
- Tomi to jest Ania – chłopak podał jej rękę na przywitanie – i Pat, moja księżniczka. Dziewczyny to jest mój przyrodni brat Tomek.
- Tomi .. cześć miło Was poznać. Dużo o Was słyszałem.
- To ciekawe bo my o Tobie nic – odpowiedziała moja przyjaciółka, a ja trąciłam ją ramieniem, żeby zluzowała. To prawda, że nic wiedziałam o przyrodnim bracie chłopaka, ale wiedziałam, że wszystko co jest związane jakoś z jego matką było dla niego trudne, więc nie naciskałam. Wiedziałam, że jak będzie gotowy o wszystkim się dowiem.
- Cóż .. przynajmniej mam pewność, że dowiecie się o mnie całej prawdy – zażartował i jednocześnie wybrnął z niezręcznej dość chwili.
- Miło Cię poznać … szwagierku – wszyscy wybuchnęli śmiechem i od razu zrobiło się inaczej i normalniej.
- No więc Tomi jest tu dość częstym bywalcem, więc będzie takim naszym darmowym przewodnikiem ..
- Prawie darmowym .. mam teraz tydzień wolnego więc chcę się trochę zabawić w dobrym towarzystwie, więc liczę na Was.
- Jasne nie ma sprawy .. przecież słyniemy z ciągłych imprez – Ania dalej była dość wrogo do niego nastawiona a przecież wyglądał na całkiem fajnego i wyluzowanego chłopaka mniej więcej w naszym wieku. Ale na pewno wszystkiego się dowiem jak zostaniemy same.
- Dooooobra … to może chodźmy do samochodu. Mama już czeka na miejscu. – chłopacy usiedli z przodu a my, trzy dziewczynki, z tyłu J. Na początku panowała dość niezręczna cisza, ale co się dziwić. Sytuacja była dość niezręczna.
- Dawno przyjechałeś .? Czym się wgl tu zajmujesz .? –wzięłam sprawy w swoje ręce jak zwykle z resztą, ale już do tego przywykłam.
- Parę dni temu. Pracuję jako … no nie wiem jak to określić. Zawsze zastępuję mamę na planie zdjęciowym, czasem zdarza się kilka dni podczas kręcenia filmu. Chciałbym w przyszłości tak jak ona być reżyserem bądź fotografem. Na przykład teraz to ja będę Wam robił zdjęcia. Później ma przyjechać Gill i to on zostanie Waszym fotografem prowadzącym, ale ja zawsze będę obok, więc jakbyście czegoś potrzebowały .. przychodźcie najlepiej bezpośrednio do mnie.
- Mój starszy braciszek obiecał o Was dbać .. ale jak tylko coś przeskrobie chcę wiedzieć o tym pierwszy. Muszę zniszczyć jakoś jego idealną reputację w rodzinie.
- Starszy .? Myślałam, że …
- Tak, ja też. – nie drążyłam tematu dalej przy świadkach. Widzę, że muszę się jeszcze dużo rzeczy dowiedzieć o przeszłości swojego chłopaka. Dalsza droga, która trwała jeszcze z dobrą godzinę była dość głośna. Chłopcy śmiali się i rozmawiali, odczułam wtedy wrażenie, że dalej się poznają, więc Dawid sam pewnie dowiedział się o istnieniu Tomka niedawno. Ania siedziała cicho, zapatrzona w krajobraz za oknem. A może tylko jej głowa była zwróconą w tamtą stronę. Przybliżyłam się, zajmując przy tym środkowe miejsce i zaczęłam się bawić jej bransoletkami.
- Mysza co jest .? – nie był to szept, ale na pewno przód tego nie słyszał.
- Nic po prostu … zaczynam się zastanawiać czy na pewno dobrze wybierasz. No popatrz tylko .. co raz więcej kłamstw i intryg. Dawid na pewno wiedział, że ma nas odebrać jego braciszek, mógł Ci powiedzieć o jego istnieniu.
- Wiesz przecież, że dla Dawida temat jego rodziny jest trudny. Nie mogę od niego wymagać, żeby mówił mi o czymś z czym sam sobie może nie radzi.
- Ale po to właśnie wiążesz się z drugą osobą. Żeby nie być samemu podczas trudnych chwil i mieć wsparcie. Ale jak nie będziesz o niczym wiedziała, jak możesz mu pomóc  .? Albo chociaż pocieszyć  .?
- Nie wiem .. ale nie zapominaj, że przyjechałam na te wakacje właśnie po to, żeby dowiedzieć się czego w życiu chcę i podjąć odpowiednie decyzje. A Tomi nie jest niczemu winny. Sam przecież na świat się nie pchał. Poza tym .. jest sam. I Ty jesteś sama. Więc może z tego wyniknąć naprawdę coś dobrego, albo przynajmniej będziesz miała co wspominać.
- Oh proszę Cię .. Typowy „alwaro”, który myśli, że może mieć każdą jak tylko skinie głową. Pewny siebie, bogaty i żyjący pewnie od imprezy do imprezy. To jest chłopak na jedną noc. Fiku miku a potem zapomina, że wgl istniałaś. Spójrz tylko na niego. – Dopiero teraz zaczęłam mu się dokładniej przyglądać. Ubrany w lekko przetarte niebieskie jeansy i czarny, obcisły T-shirt, dzięki czemu można było zauważyć, że dużo ćwiczy bądź ćwiczył. Do tego na szyi widać było cienki srebrny łańcuszek. Na lewej ręce zauważyłam także srebrną obrączkę. W porównaniu z Dawidem był brązowy, mocno opalony. Z tyłu włosy, które były brązowe i lekko wypiowałe zapewne od afrykańskiego słońca, miał idealnie zaczesane z góry na dół a reszta postawiona na żelu. W lusterku widziałam jego twarz. Zgrabny mały nosek, usta nie za małe ani nie za duże, lekko wysuszone i niedomknięte, twarz też zgrabna, można nawet powiedzieć, że miał lekko wystające kości policzkowe. A oczy … oczy miał lekko przymrużone i czarne bądź ciemno brązowe. Trudno było to dostrzec w lusterku oddalonym o jakieś pół może cały metr. Nawet gdy tak się we mnie wpatrywał. W jego soczewkach odbijało się słońce, przez co wydawały się czarne, ale to pewnie tylko złudzenie przez ten kontrast. Myślę, że jego oczy są ciemno brązowe, a w słonecznym świetle przybierają barwę czarną. Zaraz, zaraz  .. przecież on się we mnie wpatrywał, a ja się tym nie przejęłam ani nie odwróciłam wzroku. Ale może właśnie powinnam przestać się wszystkim przejmować i wyluzować. Może właśnie wtedy dowiem się co jest dla mnie dobre. Dojrzałam lekki uśmiech na jego twarzy i sama lekko podniosłam kąciki ust. Poczułam szturchnięcie i odwracając wzrok w stronę, z której pochodziło, napotkałam na wzrok Anki, która była zdezorientowana.
- Co się tak na niego gapisz .? – odwróciłam wzrok biorąc Kiarę na kolana i bawiąc się jej obrożą.
- Tylko mu się przyglądam, jak kazałaś. I ładny jest, nie zaprzeczysz. W Twoim typie, kochana.
- Z wyglądu może i tak. Ale charakter ma dokładnie taki jakiego nie cierpię i dobrze o tym wiesz.
- Nie znamy go i nic tak naprawdę o nim nie wiemy. Czas pokaże. A Ty nie powinnaś go tak od razu skreślać. Pogadaj z nim. Wiesz, że ludzie to istoty, które się często mylą.
- Niestety. Dobra. Dam mu szansę.
- Poza tym jakby coś z tego wyszło  .. fajnie byłoby mieć Cię w  rodzinie na papierze. – zaczęłyśmy się chichrać jak 15-latki, które zobaczyły starszego przystojniaka patrzącego na jedną nich.
Gdy w końcu dotarliśmy pod odpowiedni hotel i wzięliśmy swoje bagaże, oczywiście Kiara musiała jeszcze załatwić swoje potrzeby, weszliśmy do środka i Tomek zaczął wszystko załatwiać. Arabskim operował tak samo dobrze jak polskim.
- Okej słuchajcie jest mały problem. Pokoje, które miały zostać dla nas zwolnione i przygotowane niestety są na piętrze, na którym trwa odgrzybianie i jest zakaz wstępu. Więc do wyboru mamy albo 4-osobowy apartament z dwoma 2-osobowymi pokojami, salonem, łazienką i mini kuchnią albo 4 jednoosobowe pokoje z dopłatą 600 euro.
- Zaraz, zaraz .. czy to znaczy, że ja mam niby spać z tobą w jednym łóżku .?Bo druga opcja nawet nie wchodzi w grę. Przecież ja cię nawet człowieku nie znam.!
- Myślałem raczej, że wy dwie zajmiecie jeden pokój a my drugi.
- Jasne .. a Ty jakbyś przyjechał z dziewczyną na pierwsze wakacje ustąpiłbyś jej łóżko i spał na podłodze .? No raczej wątpię.
- Anka wyluzuj. Jak się inaczej nie da to jakoś to z Dawidem przetrzymamy. Przecież to jeszcze nie koniec świata. Dnie i tak będziemy spędzać razem.
- Nie no ona ma w sumie rację. To miały być tak naprawdę Wasze wakacje, więc musicie mieć swój pokój. Mam tu paru znajomych, podzwonię i może ktoś znajdzie wolne miejsce. W końcu to tylko tydzień.
- Jasne .. teraz wywołaj jeszcze u mnie wyrzuty sumienia i zrób ze mnie zimną sukę.
- Dziewczyno możesz wyluzować .? Nikt nic takiego nie powiedział ani nie pomyślał. Nikt też tego nie zaplanował i nie ukrył tej wiadomości przed Tobą. Po prostu zdarzyło się tak, że piętro zagrzybiało i musieli to załatwić teraz w razie wizyty sanepidu.
- Ej dobra słuchajcie. Ja i Tomi bierzemy jeden pokój, a wy dziewczyny drugi i nie ma problemu. Tomi możesz powiedzieć panu w recepcji, że wybieramy apartament .? I bez dyskusji.
Po załatwieniu wszystkich formalności, czyli wypełnieniu strony A4 swoimi danymi i skserowaniu naszych paszportów, dostaliśmy dwa klucze magnetyczne do apartamentu i wsiedliśmy do windy. Dojechaliśmy na 6 piętro, gdzie znajdowały się tylko jedne drzwi. Weszliśmy do środka i aż zaniemówiliśmy. Apartament był ogromny. Wyglądał jak mieszkanie na jakieś 150 metrów kwadratowych. Do tego piękny widok na morze przez prawie całą szklaną ścianę z wyjściem na balkon. Okazało się także, że mamy tutaj dwie łazienki, więc pierwsze co zrobiłyśmy z Anią to wzięłyśmy wszystkie potrzebne rzeczy i pobiegłyśmy wziąć prysznic. Po długiej orzeźwiającej kąpieli ubrałam się w strój kąpielowy i białe krótkie spodenki. Włosy owinęłam na razie owinęłam ręcznikiem i wyszłam do reszty. Ania wciąż była w łazience a chłopcy zajadali jakieś dania.
- Co tam wcinacie dobrego .?
- Frytki i kurczaka. Było w ciepłym jeszcze piekarniku to sobie wzięliśmy.
- Ania jeszcze się myje .?
- Wy kobiety tak macie. – powiedział z pełną buzią Tomi. Naprawdę nie wiem czemu Ania była do niego tak uprzedzona. Był naprawdę miły i zabawny. Mogłaby tylko na tym skorzystać. Wyciągnęłam puszkę coli w lodówki i pijąc pierwszy łyk obserwowałam jak Tomi wyciąga swoje ciuchy i układa je po obu stronach walizki, którą następnie przesunął pod samo okno. No tak w końcu to facet. Oni nie patrzą czy ubierają czystą i uprasowaną koszulkę czy pogniecioną. Po chwili z łazienki wyszła Ania i chłopcy wskoczyli pod prysznice. Szybko się uwinęli i niewiele myśląc postanowiliśmy od razu iść na plażę.
___________________________________________________________________
No więc kochani .. muszę Was znowu przeprosić za baaaaaaaardzo długą nieobecność.Moje życie ostatnio zmieniło się o 180 stopni niekoniecznie na lepsze. Miałam meeega doła moralnego i brak chęci i weny, żeby cokolwiek napisać. Poza tym moje opowiadanie jest głównie o miłości Pat i Dawida, a jak zrywasz z chłopakiem masz ochotę tylko płakać i przestajesz wierzyć, że miłość istnieje, więc trudno o tym pisać. Ale chyba ten najgorszy czas mam już za sobą, bo w mojej głowie jest mnóstwo nowych pomysłów i mnóstwo miłoOości ♥ 
Także mam nadzieję, że powrócicie do mojego bloga tak jak ja i przeżyjemy razem jeszcze mnóstwo cudownych rozdziałów :D
Tak więc see U 
całuski od Patt. ; ***

2 komentarze:

  1. Cudny rozdział.!
    Cieszę się że znów wróciłaś, mam nadzieję że tym razem na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak .. ja też mam taką nadzieję, że już nic nie stanie mi na drodze do pisania :)

    OdpowiedzUsuń