Translate

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział XIX


Oczami Pat:
- Hej, wszystko w porządku .? – usłyszałam po raz kolejny, ale nie byłam w stanie odpowiedzieć. Byłam w jakimś stanie uśpienia. Prawie wcale nie czułam swojego ciała, jakby go nie było.
- Patrzcie jak ją mocno wzięło. – powiedział ktoś inny.
- Weź się może stary zamknij, co .? Ona jeszcze wszystko rozumie i może nas wydać. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Dobra nieważne, jutro nie będzie nic pamiętała. Bierzcie ją na górę. – Jakieś dwie osoby wzięły mnie pod ręce i gdzieś prowadziły. Na twarzy ciągle miałam przyklejony uśmiech. Mogłabym tak iść wiecznie, ale gdy doszliśmy do schodów nie było już tak kolorowo. Nogi mi się plątały i co chwilę upadałam.
- Takie szamotanie i przepychanie się nie ma sensu. – ktoś wziął mnie ręce i zaniósł na górę. Usłyszałam jak ktoś inny przekręca klucz i otwiera drzwi. Chłopak, który mnie niósł, położył mnie na łóżko. Śmierdziało od niego wódką i fajkami. Gdy poczułam czystą pościel, zwinęłam się w kłębek i chciałam zasnąć. Jednak w pokoju nagle zrobiło się tłoczno. Usłyszałam też głos dziewczyny, głos Majki. Ucieszyłam się, że jest tu ktoś kogo znam. Poczułam jak ktoś ściąga mi buty, za co byłam mu bardzo wdzięczna, bo strasznie mnie już uwierały. Czekałam tylko, aż ktoś mnie okryje kołdrą i będę mogła iść spać. Jednak ktoś miał wobec mnie inne plany.
- No to teraz się zabawimy. – usłyszałam znany mi już głos, ale nie umiałam go dopasować do żadnej osoby.
- Teraz to my się trochę pośmiejemy z ciebie.  – kolejny, aczkolwiek nowy głos. Potem wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Ktoś zaczął gładzić mnie po ramionach i plecach, ściągając mi przy tym bluzkę. Jednym ruchem zdarł ją ze mnie i zaczął całować po twarzy, szyi, ramionach. Wiedziałam już co się stanie. Zaczęłam błagać i prosić, żeby przestali, choć pewnie nic nie rozumieli. Po chwili dotykały mnie już dwie pary rąk. Następnie poczułam jak rozpinają mi rozporek przy spodniach i odpinają guzik.
- Teraz masz za swoje dziwko. Teraz nie będzie cię chciał żaden chłopak. – to była Majka. To ona musiała to wszystko zaplanować. Ale co ja jej takiego zrobiłam .? To właśnie ona najczęściej siedziała z nami na przerwach, chodziła na imprezy i wgl. Zawsze wydawała się taka szczęśliwa. Nie zaproponowałam jej w prawdzie żeby do nas dołączyła na stałe, ale to tylko dla tego, że sama miała swoją paczkę, która prawdę mówiąc liczyła więcej osób niż nasza. Naprawdę nie wiedziałam, co takiego się stało, że tak mnie karała. Zostałam już w samej bieliźnie. Chłopacy też pozbyli się już prawie całej swojej garderoby. Jeden z nich macał mnie po piersiach, ściskał je. Po chwili jego ręka zeszła niżej. Wsadził ją do moich majtek. Jęknęłam, bo robił to za mocno. Wiedziałam, że już za późno, że nikt i nic mi nie pomoże. Czułam jak łzy lecą mi po policzkach. Jednak głównie wywołał je strach przed tym, co zrobi Dawid gdy się dowie. Przecież nie będzie chciał się ze mną pokazywać, jak już wszyscy się dowiedzą, że zostałam zgwałcona. Kochałam go ponad wszystko i wiedziałam, że gdyby było na odwrót, nigdy bym się od niego nie odwróciła. Ale on .? Na pewno mnie zostawi i już do końca życia będę sama, bo nigdy nikogo nie pokocham tak mocno jak jego. Wiele osób pewnie by pomyślało, że jestem głupia i zwariowałam, bo przejmuję się tym co będzie z naszym związkiem, podczas gdy dwóch napalonych chłopaków robi ze mną i moim ciałem co chce. Ale mi już było wszystko jedno co stanie się ze mną. Przecierpiałabym wszystko, byle tylko mieć przy sobie Dawida.
W pewnej chwili, ktoś wszedł do pokoju bo zrobiło się jaśniej i głośniej.
- Co jest do cholery .?!  Zostawcie ją .! – rozpoznałam głos Karola. Następnie usłyszałam głos Dawida, Lory i Arka. Nie do końca wiem co się tam działo. Poczułam znajomy uścisk, a łzy zaczęły lecieć szybciej.
- Ciii .. kochanie, nie płacz. Zabiorę cię stąd. – Nałożył mi swoją bluzę i owinął jeszcze kołdrą. – Karol, jest stąd jakieś tylne wyjście .?
- Tylko przez piwnicę.
- Dobra prowadź. I niech Michał podjedzie tam autem. – Opatuloną, Dawid wziął mnie ręce i biegiem wyniósł z budynku. Wtuliłam się w niego i postanowiłam, że nie puszczę, póki nie będę pewna, że nie odejdzie. Wsadził mnie do samochodu, po czym sam usiadł obok i objął.
- Nie płacz, już nic ci się nie stanie. A tym draniom to jeszcze pokażę. Zobaczysz, nie ujdzie im to na sucho.
Wtuliłam się w niego. A może mnie nie zostawi .? Jeśli tego nie zrobi to zgodzę się na wszystko o co mnie poprosi. Mogę nawet z nim wyjechać do jego mamy, jak będzie chciał. Bylebyśmy tylko byli razem, na zawsze. Gdy dojechaliśmy, Dawid pomógł mi wysiąść, bo jeszcze nie czułam się zbyt pewnie na swoich nogach. Swoją drogą, ciekawe co mi wsypali do drinka. Znów wziął mnie na ręce, podziękował jeszcze Michałowi, że nas odwiózł i zaniósł do domu. Nie pukał ani nie dzwonił, tylko po prostu wszedł. Dobrze zrobił. Powinien czuć się jak u siebie, bo taty i tak nigdy nie ma w domu na dniu. Będę musiała z nim o tym pogadać.
- Co jest k… .?! – usłyszałam tatę, który widać było, że był wkurzony. No nie dziwię mu się w sumie, bo przecież nie codziennie ktoś wchodzi nam do domu bez dzwonienia czy pukania.
- Przepraszam pana, że nie dzwoniłem, ale jakoś wydało mi się to tym razem mało ważne. – szybko zareagował mój kochany.
- Nie, nie .. wchodź. Wszystko w porządku, skoro to Ty, to nie ma problemu .?
- Serio .? – walnął Dawid – Tzn., przepraszam, ale naprawdę .?
- Myślałem, że to jakiś napad czy coś. Zanieś ją może do pokoju. Zaraz przyjdę.
- Dobrze. – Dawid był mega zdziwiony, ale ja też. Do tej pory tata go wręcz nie cierpiał, a teraz .? No, ale nie ważne, najważniejsze było to, że w końcu byłam w domu, w swoim łóżku i wiedziałam kto jest obok mnie. Położył mnie i okrył moją kołdrą. Pocałował mnie w czoło i powiedział
- Kocham Cię, a teraz śpij. – już chciał iść, ale go zatrzymałam.
- Dawid .. poczekaj. Możesz zostać dzisiaj ze mną .?
- Wiesz, bardzo bym chciał, ale co na to twój tata .?
- Damy sobie z nim radę. – gdy tata przyszedł, ubłagałam go, żeby Dawid mógł ze mną zostać. Nie było to łatwe, zwłaszcza po tym co mi się przytrafiło. Musiałam się rozpłakać i wzbudzić w nim współczucie, żeby w końcu się udało. Nie byłam z siebie z tego powodu dumna. Nigdy nie robiłam czegoś takiego, ale w ciągu ostatnich miesięcy za dużo złego mnie spotkało. Dawid był tym, który znów wprowadził radość do mojego życia. Przy nim czułam się najbezpieczniej. Zasnęłam szczęśliwa, wtulona w niego. Nie spałam za dobrze tej nocy, ale to chyba normalne po takich przejściach. W śnie przeżywałam wszystko od nowa, z tą różnicą, że teraz byłam w lesie. Dawid mnie obudził, musiałam się nieźle rzucać na łóżku. Byłam cała spocona i mokra od łez.
- Spokojnie kochanie, już nic złego więcej ci się nie przydarzy – tulił mnie i kołysał, dopóki się nie uspokoiłam. Gdy już tak się stało, poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic.

Oczami Dawida:
Obudził mnie straszny ból w okolicach oka. Nie wiedziałem co się dzieje, dopóki nie zobaczyłem Pat rzucającej się po całym łóżku i krzyczącej. Że też to akurat ją musi spotykać takie nieszczęście. Nie wiedziałem za bardzo co robić, bałem się jej dotknąć, żeby się nie wystraszyła. Ale gdy z jej ust usłyszałem „ Nie, proszę, przestań. Dlaczego mi to robisz .?!” , nie mogłem pozwolić, żeby dłużej trwała w tym koszmarze. Zacząłem nią lekko potrząsać, żeby się obudziła. Była cała spocona, jej twarz tonęła w łzach, a w jej oczach był strach, sięgający paniki. Tuliłem ją i kołysałem jak małe dziecko, próbowałem uspokoić. Siedzieliśmy tak prawie godzinę, zanim poczuła się bezpiecznie. Potem poszła do łazienki, umyć się. W tym czasie poszedłem na dół po jakieś picie i w razie gdyby udało mi się znaleźć, jakieś tabletki nasenne, czy coś. Schodziłem bardzo powoli i cicho, żeby nikogo nie obudzić. Nie było to łatwe, bo kompletnie nic nie widziałem. W kuchni świeciło się lekkie światło, pewnie zawsze zostawiają je zapalone, w razie gdyby komuś zachciało się w nocy pić. Jednak gdy wszedłem do kuchni ujrzałem śpiącego na stole ojca Pat. Zaciekawiło mnie co tu robił o czwartej nad ranem.
- Proszę pana .? – spytałem i lekko szturchnąłem jego ramię.
- Cco, co się dzieje .? – widać, że martwił się o córkę, z resztą kto by się nie martwił. Pat zawsze mi mówiła, że jej ojca nigdy nie ma w domu, gdy wraca z pracy ona dawno śpi, albo jest z nami. Ten człowiek pewnie brał nadgodziny, żeby tylko jego dzieci miały wszystko i nie odczuły odejścia matki. Jednak pieniądze tego nie załatwią. A może w ten sposób radził sobie ze śmiercią żony .? Było mnóstwo pytań, które pojawiły się w tej chwili w mojej głowie.
- Proszę się położyć spać, zmęczony na nic się pan nie zda.
- Tak, masz rację .. a Ty co tu robisz .? Nie możesz spać .? Pierwsza noc w nowym miejscu, to pewnie dlatego.
- Nie, nie .. Pat miała koszmary i trochę oberwałem, ale już jest wszystko w porządku.
- Oh .. biedne dziecko. Tyle nieszczęść na nią ostatnio spadło wypadek, śmierć matki, ten guz i operacja, a teraz jeszcze to .. przecież to takie dobre dziecko. Pomaga mi, Zuzi, nawet Damianowi. W szkole problemów nie ma .. nie ma prawda .? Dawno z nią nie rozmawiałem, ale chyba by mi powiedziała .?
- Nie spokojnie .. wciąż jest najlepsza ze wszystkiego. – uśmiechnąłem się na samą myśl, nikt nie umiał jej dorównać. Była skarbem tej szkoły, każdy chciał być taki jak ona, dlatego wszyscy się starali, a szkoła nosiła miano najlepszego liceum. To miejsce prosperowało dzięki niej, organizowała każde wydarzenie, udzielała korepetycji, teraz jeszcze wspomaga grupę taneczną. Nawet mi pomogła. Była „złotym człowiekiem”, a przytrafiały się jej takie przykrości.
- Życie jednak jest niesprawiedliwe .. 
- To prawda. – nalałem soku do szklanki – Niech się pan położy do łóżka i niczym nie martwi. Pat to silna dziewczyna i na pewno sobie poradzi. – wziąłem sok i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Dawid .. – odwróciłem się - .. cieszę się, że moja córka spotkała Cię w swoim życiu. I przepraszam cię za tą akcję wtedy w szpitalu. Po prostu, miałeś ten motor, a ..
- Rozumiem, naprawdę, jest spoko. Pewnie zareagowałbym tak samo.
- Mogę cię jeszcze o coś zapytać .? Ania powiedziała nam wtedy, że nie możesz być dawcą, ale jednak transfuzja się odbyła. Miałeś w tym swój udział, prawda .?
- To znaczy .?
- Znalazłeś dawcę, anonimowego rzecz jasna, jednak chciałbym się z nim spotkać i podziękować temu człowiekowi.
- Już pan to zrobił .? – popatrzył na mnie zdziwiony. Postanowiłem wyznać mu prawdę, bo i tak prędzej czy później by się dowiedział. – Może się to panu nie spodoba, ale poprosiłem Anię, żeby skłamała w tej sprawie. To ja anonimowo oddałem krew dla Pat, dlatego też potem nie wróciłem, żeby nikt się nie zorientował.
- Ale ..
- Tato, Dawid .? Co się dzieje, czemu tu stoicie .?
- Tylko rozmawiamy. Wracajcie do łóżka. – ruszył pierwszy, pocałował Pat w głowę i zniknął w swoim pokoju. My też wróciliśmy do pokoju i zasnęliśmy jak małe dzieci.  To był ciężki dzień, wieczór i noc. Każdy zasługiwał na spokojny odpoczynek.

4 komentarze:

  1. Nie no dziewczyno wymiatasz! To opowiadanie jest zajebiste po prostu... ciszę się że trafiłam na tego bloga :) a co do mojego opowiadania, to dziękuję za komentarz i powiem jedno - dla Jaspera skończy się tragicznie, ale da sobie radę :) no i w sumie nie tylko dla niego, ale nie chcę już więcej zdradzać... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowe.! Jak dobrze, że jest z Dawidem. Czekam na kolejny, mam nadzieję, że niedługo. ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego ona ma takiego pecha?! Dobrze, że dałaś jej chociaż superchłopaka ;D
    Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo dotychczas wszystko jej się układało jest ładna, mądra, lubiana, bogata, wszyscy przychodzą do niej po rady itd. a niestety nikt nie może być szczęśliwy wiecznie i w końcu coś się psuje.

      Usuń