Gdy spotkaliśmy się z przyjaciółmi, nie poszliśmy do kawiarni. Chłopaki chcieli iść do baru na piwo, ale Nikki i Sylwia od razu zaprotestowały. Mi było wszystko jedno, po prostu cieszyłam się, że nie muszę dzisiaj siedzieć w domu. Wszyscy zaczęli się kłócić i jedni przekonywali drugich, co jest lepsze. Obserwowałam ich przez chwilę, wgl się nie odzywając, ale w końcu nie wytrzymałam.
- Przestańcie się kłócić .! W ten sposób nie dojdziemy do porozumienia. Mam pomysł, który zadowoli wszystkich. Ten kto chce piwo idzie do sklepu, a ten kto kawę, czekoladę czy coś innego ciepłego, idzie do kawiarni i kupuje na wynos. Za 15 minut spotykamy się na górce.
Wszyscy się zgodzili i każdy ruszył w swoją stronę. Zostałam z najlepszą przyjaciółką pod słońcem i swoim chłopakiem. To było właśnie fajne w naszej paczce. Nie chodziliśmy wszędzie razem, podobnie jak w każdej klasie, u nas też były osobne grupki, które trzymały się razem, np. Arek, Lora i Nikki, albo ja, Ania i Dawid. Sylwia zawsze wolała towarzystwo chłopaków, więc trzymała z nimi. Ale zawsze umieliśmy się zgrać i zawsze na wszystkich można było liczyć.
- Kocie, wiesz, że jesteś genialna, prawda .?
- No oczywiście, że wiem .. - puściłam jej oczko.
- Ah ta twoja skromność, a my co pijemy .?
- Nie wiem, na co "my" mamy ochotę, ale ja bym chyba jednak napiła się piwka, a nawet skuszę się na tanie wino.
- Nie błagam tylko nie tanie wino. Mam dość po ostatnim razie.
- A co powiecie na czekoladę i piwo .? - rzucił Dawid.
- To jest dopiero genialny pomysł. Po co mamy z czegokolwiek rezygnować .?
- Dokładnie. Dawid, jeszcze trochę i będziesz dorównywał genialnością Pat.
- O nie .. tak łatwo nie dam się wygryźć.
Potem ruszyliśmy do sklepu i kawiarni. Oczywiście jak to ze mną bywa, spóźniliśmy się i to dobre pół godziny. Gdy przyszliśmy, wszyscy byli już nieco wstawieni. Dziewczyny też w końcu kupiły piwo. Zawsze to się tak kończyło. One chyba tak naprawdę nigdy nie wiedziały na co mają ochotę. Usiedliśmy i zaczęliśmy pić. Mimo, że byłam nieco pijana nie byłam zbyt rozmowna. Słuchałam i obserwowałam przyjaciół. Czasem się uśmiechałam, gdy przypominali o różnych odpałach. Dawid też był cicho. Bawił się moją ręką i najwyraźniej coś go dręczyło. Dzisiaj jednak postanowiłam się nim nie przejmować. Jeżeli będzie chciał pogadać to powie, a jak nie, to najwyraźniej nie zależy mu na mnie tak bardzo jak mi na nim. Dalej przypatrywałam się przyjaciołom. Siedzieliśmy w kółku, więc wszystkich dobrze widziałam. Patrząc tak na każdego po kolei przez kilka minut, próbowałam dostrzec jakieś nowe szczegóły. Zauważyłam, że Nikki, ma inny makijaż niż zwykle. Był delikatny, ale widoczny. Będę musiała ją o to podpytać, bo też chciałam coś zmienić. Obok oczywiście siedział Lora. Nie byłam pewna, bo było już ciemno, ale chyba zrobił sobie kolczyk w uchu. Będę to musiała to obczaić jutro w szkole. Dalej była Sylwia. Ma już mega długie włosy. Zawsze jej ich zazdrościłam, bo moje rosły straaaasznie powoli. Teraz żałuję, że je ścięłam na krótko. Może sama miałabym już takie długie. Następny był Arek. On zmienił się cały. Nie widziałam, go ponad dwa lata. W gimnazjum wyglądaliśmy jak dzieci, w liceum zaczynamy się zmieniać, ale jego nie było. Wrócił tak niespodziewanie, zupełnie inny z wyglądu i charakteru. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do tego nowego Arka. Gdy spojrzałam na niego, zauważyłam, że mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie zareagował. Wciąż się we mnie wpatrywał. Nie wiedziałam zupełnie o co mu chodzi.
- Kochanie .. - usłyszałam szepczącego Dawida - .. możemy pogadać .?
- Jasne mów - odwróciłam wzrok w jego stronę.
- Ale nie tutaj. Przejdźmy się gdzieś.
- Ok, ale czy coś się stało .? - nic nie odpowiedział, tylko wstał i złapał mnie za rękę. Szliśmy przez chwilę w ciszy. Wiedziałam, że próbuje jakoś zacząć, ale nie wie jak.
- Bo widzisz ... - w końcu zaczął - chodzi mi o ten wieczór, w którym ..
- Dawid, spokojnie. Jak nie chcesz to nie mów, rozumiem i widzę, że to dla ciebie trudne.
- Ale ja chcę ci o tym powiedzieć, tylko, że ... no to jest dla mnie bardzo, bardzo trudne. Bo widzisz ten samochód, który stał na podjeździe, należy do mojej mamy.
- Do twojej mamy .? Ale przecież Lora mówił, że nigdy się tobą nie interesowała.
- No bo tak było. W zeszłym tygodniu dowiedziała się o śmierci taty i przyjechała, żeby się mną zaopiekować. Wyobraź sobie, że ona przez cały ten czas myślała, że kończę podstawówkę.
- Podstawówkę .? Serio .? Co ona nie zauważyła, że minęło już 17 lat .?
- Na to wygląda. Osiemnastkę już miałem, więc sam mogę decydować gdzie chcę mieszkać.
- Ale ... ?
- Ale mimo wszystko jest moją matką, prawda .? Chciałbym ją poznać, tylko, że ona nie chce się tu przenieść. Mi jest tu dobrze, mam brata, normalną rodzinę, przyjaciół, no i Ciebie, najwspanialszą dziewczynę na świecie.
- Dawid ..
- Poczekaj. Ciągle zastanawiam się co mam zrobić. Nie wiem czy mogę jej zaufać, ale nie wiem też, czy gdybym ją teraz stracił, dałbym radę.
- Posłuchaj. Prawdziwi przyjaciele zawsze nimi pozostaną, nawet jeśli będzie was dzielić tysiące kilometrów. Na lepszą rodzinę trafić nie mogłeś, wierz mi, wiem co mówię. A mną się nie przejmuj, jeżeli faktycznie jesteśmy sobie pisani, przetrwamy nawet związek na odległość. Tylko musisz być pewny.
- Wiem, ale właśnie nie jestem. Nawet nie wiem czy kobieta, która teraz z nami mieszka, faktycznie jest moją matką.
- Hej, wszystko się ułoży zobaczysz. Daj sobie trochę czasu. - przytuliłam go do siebie i pocałowałam. Było mi go żal, stracił ojca, a matka która go zostawiła 17 lat temu, nawet nie wie ile minęło czasu. Musiał teraz wybrać czego tak naprawdę chce, a przecież dopiero co skończył 18 lat. Powinien teraz przejmować się tylko i wyłącznie maturą, a musi podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Dobraliśmy się do siebie, oboje mamy ciągłego pecha, gdy już wszystko zaczyna się układać, nagle wszystko musi się spieprzyć. To nie jest sprawiedliwe. Mimo wszystko jesteśmy jeszcze dziećmi.
Wróciliśmy do reszty. Ania uśmiechnęła się do mnie, pewnie zorientowała się o co chodziło. Siedzieliśmy na górce jeszcze długo. Po jakimś czasie chłopcy się oddalili, więc zostałam z dziewczynami.
- Boże Pat, ale ty masz szczęście. – zaczęła Sylwia
- Czemu .? – wiedziałam, że była pijana i gadała coś bez sensu, ale nie miałam wgl pojęcia o czym teraz mówi.
- Lecą na ciebie dwa najlepsze ciacha ze szkoły, miasta a może nawet i kraju.
- Coo .? Kochana, ty może już odstaw to piwo.
- Ale przecież ja nic nie zmyślam, spytaj reszty. – Nina i Ania tylko pokiwały twierdząco głową.
- No, ale co wam chodzi .? Bo, albo jestem tak pijana, że nie rozumiem, albo wy nie wiecie co mówicie.
- Jesteś ślepa, a nie pijana. Pewnie nawet nie zauważyłaś, że za każdym razem gdy się spotykamy Arek zjada cię wzrokiem. A o Dawidzie to już nawet nie wspomnę, on cię już pewnie dawno zjadł. – no cóż tu Sylwia miała rację. Dopiero dzisiaj zauważyłam, że Arek się na mnie gapił. Nie miałam pojęcia, że jest tak za każdym razem. No, ale przecież jestem z Dawidem, a gdy z nim zrywałam, mówił, że mam rację. Że czuł to samo, więc nie rozumiem.
- Myślałam, że to tylko dzisiaj się tak gapił. Naprawdę robi to za każdym razem .? Ale przecież mówił, że też czuł, że to nie jest już miłość tylko przyzwyczajenie.
- Kocie, nie powinnam ci tego mówić, bo mu obiecałam, ale …
- … ale .? Ej, jak już zaczęłaś to mów. Co on ci takiego powiedział .?
- No ale obiecałam.
- No przecież nie polecę i mu nie powiem, że wiem.
- On cię nadal kocha. Powiedział mi, że wtedy się zgodził, bo myślał, że chcesz być sama po śmierci mamy i nie chciał naciskać. Ale powiedział też, że jak już będzie widział, że się z tym uporałaś to wtedy znów będzie o ciebie walczył.
- A ja tymczasem zaczęłam chodzić z Dawidem.
- No właśnie. Przepraszam nie powinnam ci tego mówić, jestem pijana i nie umiem trzymać języka za zębami.
- Nie, wszystko w porządku. Dobrze, że mi powiedziałaś. Tylko, że teraz będę musiała z nim pogadać, bo dla mnie liczy się tylko Dawid. – Czułam się teraz jak wredna małpa. Znałam go przecież całą podstawówkę i gimnazjum, powinnam wiedzieć, że wtedy kłamał. Ale z drugiej strony cieszę się, że wgl się o tym dowiedziałam. Szkoda tylko, że wszystko zwaliło mi się na jeden dzień. Śmierć Tary, możliwy wyjazd Dawida i ciągła miłość do mnie mojego eks. Co ja takiego złego zrobiłam temu światu, że mnie tak karze .? Nie mogę mieć nudnego i normalnego życia jak inni .? Postanowiłam wszystkie swoje problemy odłożyć na inny dzień. Dzisiaj byłam pijana, nie myślałam jasno i mogłabym zrobić coś głupiego, coś czego bym żałowała do końca życia. Postanowiłam zmienić temat.
- Dobra, koniec o mnie. Mówcie co tam u was, Sylwia, masz jakiegoś nowego adoratora .?
- Niee … - zaprzeczyła, ale w jej oczach było widać iskierki.
- O, no przestań. Opowiadaj, kim on jest .? Znamy go .?
- I to nawet bardzo dobrze.
- O .. to opowiadaj – Ania naciskała na nią.
- Oj no dobra, ale w sumie nie ma o czym. No bo … ostatnio jakoś podoba mi się Przemek.
- Uuu .. będziemy mieć nową parkę w paczce – powiedziałam.
- No nie wiem, bo chyba ja mu się nie podobam.
- Pogadaj z nim. Ja ci mówię, że rozmowa to najlepszy sposób. Popatrz na mnie i Dawida, nie gadaliśmy i nie znosiliśmy się nawzajem, a teraz .? Świata poza sobą nie widzimy.
- Wow, to wy tak na poważnie .?
- Ee .. no chyba tak.
- Jak to „chyba” .? Powiedzieliście już sobie magiczne słowa, czy nie .?
- Nie, ale ja wiem co czuję.
- No to mu powiedz.
- Wiem, ale ostatnio tyle się działo. Moja operacja, pobyt w szpitalu, teraz on ma problemy z matką. Chcę mu to powiedzieć w odpowiedniej chwili.
- Kocie wiesz przecież, że nigdy nie będzie odpowiedniej chwili, po prostu trzeba stanąć i to powiedzieć.
- No, ale teraz nie mogę tego zrobić, bo musi podjąć ważną decyzję, sam. Nie mogę mu w tym pomóc.
- Oj kociaku, kociaku .. przyznaj się lepiej, że boisz się, że on nie czuje tego samego.
- Wcale, że nie. Nie chcę po prostu, żeby pomyślał, że mówię to każdemu.
- Jasne, ale nie musisz się martwić. Wiesz mi on tez cię kocha. W końcu gdyby tak nie było to nie pokłóciłby się z twoim ojcem w szpitalu o … ups, chyba już za dużo powiedziałam.
- O czym ty mówisz .?
- Ja nic nie wiem – wstała i zaczęła iść w stronę chłopaków. Popatrzyłam na dziewczyny, ale nie miały pojęcia o czym ona mówiła.
- Anka .! Wracaj tu .! – krzyczałam w jej stronę. Odwróciła się i posłała mi całusa. Pobiegłam za nią i odciągnęłam na bok. – O co im poszło .? Anka nie wygłupiaj się, jak mi powiesz może będę mogła ich jakoś pogodzić.
- Przepraszam, ale nie mogę. Mimo wszystko, Dawid też jest teraz moim przyjacielem, a wiesz, że ja zawsze, ale to zawsze dotrzymuję słowa.
- Tak i bardzo cię za to kocham, ale wiesz, że to jest dla mnie ważne.
- Sorki kochana, ale nic ze mnie nie wyciągniesz.
Teraz przynajmniej wiedziałam, że ona coś wie. Jakoś to z niej wyciągnę, prędzej czy później. Wróciłyśmy do dziewczyn i wyciągnęłyśmy kolejne piwa. Chłopaki do nas dołączyli i zrobiło się wesoło. Gdy skończyłam kolejna butelkę, odczuwałam już skutki wypicia tylu piw. Mimo wszystko sięgnęłam po kolejną butelkę. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Ostatnio chyba przed sylwestrem. Upiłam się i nie myślałam o niczym. Gdy siedziałam czułam tylko jak kręci mi się w głowie i byłam świadoma wszystkiego co robię. Spojrzałam na Arka, który wciąż mnie obserwował. Zaczynało mnie to lekko irytować. No bo w końcu mam chłopaka, prawda .? Więc powinien się z tym jakoś kryć.
- Kochanie, ty może już więcej nie pij.
- Ale ja cię przecież bardzo dobrze czuję.
- Taak .? To ciekawe, bo siedzisz i się chwiejesz, a co to będzie jak wstaniesz .?
- Nie wiem czy wgl dam radę wstać, kochanie.
- Ok, to może już czas żebym odprowadził cię do domu.
- Tsaa .. whatever. Ale .. musisz mi powiedzieć o co poszło z moim tatą.
- Dobrze, jutro ci wszystko opowiem, jak wytrzeźwiejesz.
- No i dobrze. Ale będziesz jutro w szkole .? Obiecujesz .?
- Obiecuję. – zaczęłam się ze wszystkimi żegnać, podchodząc do nich na czworakach, bo faktycznie nie potrafiłam wstać. Gdy żegnałam się z Arkiem, szepnęłam mu, żeby się tak już na mnie nie gapił. Dawid pomógł mi wstać, ale gdy stanęłam już na swoich nogach, odepchnęłam jego ręce, które wciąż mnie trzymały. Twierdziłam, że sama dam radę iść. Ale gdy tylko zrobiłam pierwszy krok, potknęłam się i poleciałam jak długa. W ostatniej chwili Dawid mnie złapał, i wyglądaliśmy jakbyśmy tańczyli tango czy coś. Zaczęłam się śmiać.
- Chodź moja tancerko.
- No przecież próbuję – powiedziałam przez śmiech. Z drogi powrotnej nie pamiętam za wiele, wiem że szłam wtulona w Dawida i chyba miałam zamknięte oczy.
- Twój tata pewnie już śpi, co .?
- No chyba tak, nie wiem.
- Poczekaj chwilę, zadzwonię po Damiana, żeby pomógł ci wejść na górę.
- Tak, rób co chcesz.
- Damian .? Cześć tu Dawid, wyjdź za pięć minut przed dom. Ktoś będzie potrzebował twojej pomocy. – mówiąc to popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Gdy zakończył rozmowę, znów złapał mnie w pasie. Ja jednak nie miałam już siły iść. Czułam się jak człowiek bez kości. Dawid wziął mnie na ręce i zaniósł pod sam dom, gdzie czekał już Damian. Przekazali mnie sobie bez większych problemów.
- Widzę, że wróciła stara Pat .?
- Cicho bądź, nie musisz tak krzyczeć człowieku – odpowiedziałam bratu. – Dzięki, że zadzwoniłeś.
- Nie ma sprawy. Zanieś ją prosto do łóżka i może lepiej przypilnuj, żeby nigdzie nie szła.
- Tsa .. ona raczej nie ma teraz ochoty na spacerki.
- Oby. Trzymaj się kochanie – pocałował mnie jeszcze w czoło, pożegnał się z Damianem i poszedł. Gdy tylko poczułam swoją chłodną pościel, owinęłam się nią i zasnęłam. Rano obudziłam się przed budzikiem z mega kacem. Miałam ochotę iść jeszcze spać, ale musiałam iść do szkoły. Tata by się wściekł, gdybym z powodu kaca opuszczała lekcje w ostatnich tygodniach szkoły. Powoli do łazienki i wzięłam lodowaty prysznic, który pomógł mi tylko odrobinkę. Wyjęłam z garderoby białe rurki, białą bokserkę i czarną bluzkę, tzw. „nietoperka”. Do tego wybrałam czarno-białe trampki. Ubrałam się z wielkim trudem i ruszyłam z powrotem w stronę łazienki, żeby zrobić makijaż. Zmywałam go chyba dwa razy, zanim stwierdziłam, że nie obchodzi mnie dzisiaj jak będę wyglądać. Nie miałam sił na nic. Spakowałam książki i zeszłam na dół na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu, czekała na mnie gorąca kawa i tosty z serem. Byłam komuś bardzo wdzięczna, za to, że zrobił mi śniadanie. Jadłam wcale się nie spiesząc. Gdy skończyłam poszłam do pokoju po torbę i kurtkę. Złapałam jeszcze telefon i wyszłam z domu. Na pierwszą lekcję się spóźniłam. Usiadłam koło Dawida, który był rozbawiony. Musiałam super wyglądać. Na lekcji w pewnym momencie odpłynęłam, a może i nawet zasnęłam. Dawid mnie lekko szturchnął i powiedział, że już przerwa. Wyszliśmy z klasy i przywitałam się ze wszystkimi, którzy wyglądali całkiem normalnie.
- Czy tylko ja tak wczoraj zaszalałam .?
- Nie kocie, ale miałaś dłuugą przerwę i chyba wyszłaś z prawy.
- Super ..
- Spokojnie w weekend jest impreza u Majki, więc będziesz mogła poćwiczyć.
- Świetnie, zapowiada się weekend na kacu. Cudownie.
- Jak chcesz to mogę cię trochę przypilnować, kochanie.
- Będę naprawdę wdzięczna. – ruszyliśmy na kolejną lekcję. Potem miałam same ciche, więc jakoś przetrwałam ten dzień, ale nigdy więcej.
czytam<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuń