Na
długiej przerwie byłam nieobecna. Siedziałam na parapecie na łączniku,
wiedziałam co się dzieje wokół, ale gdy ktoś mnie o coś spytał nigdy nie
wiedziałam, jakie zadał pytanie. Ania wiedziała, że gdybym mogła, to chciałabym
być teraz sama. No, ale szkoła .. wiadomo. Normlanie to bym pewnie poszła do
domu, ale w tym roku i tak już straciłam prawie dwa miesiące przez ten głupi
wypadek.
- Kochanie .. – tak, Arek znowu zaczynał
– co się z Tobą dzisiaj dzieje.?
- Nic.
- Hej, spójrz na mnie – jak powiedział tak
zrobiłam – jesteśmy przyjaciółmi, prawda .? Kiedyś łączyło nas coś więcej, więc
trochę się znamy.
- No, chyba tak.
- No to nie mów mi, że nic ci nie jest,
tylko opowiadaj.
Już miałam ochotę mu wszystko powiedzieć.
Coś jednak mnie na chwilę powstrzymało, potem wypuściłam głośno powietrze z
ust.
- No bo widzisz … -poczułam wibrację
telefonu. Dostałam smsa od Dawida.
Spotkajmy się po szkole. Wszystko Ci opowiem.
Wczoraj czekałam do północy na jakąś wiadomość od
Ciebie. Skąd mam wiedzieć, że i tym razem mnie nie wystawisz .?
Chwilę czekałam na jakąś odpowiedź, ale
nic nie dostałam. Jednak minutę później na ekranie wyświetliło mi się „ Dawid ; *** dzwoni” . Nie odebrałam,
chciałam, żeby też trochę pocierpiał. Niech wie, że się nie dam.
Pat, no przepraszam. Odbierz. Proszę.
Nie gadam z Tobą.
Bądź w naszym miejscu o 15. Będę czekał.
Schowałam telefon i popatrzyłam na Arka.
- Przepraszam cię, ale chyba nie chcę o
tym mówić.
- Jak chcesz. Idziemy dzisiaj o 18 na
jakieś piwko, przyłącz się.
- Ta, z wielką chęcią, ale wciąż biorę
leki, pamiętasz .?
- Ah no tak. Dobra to zmienimy trochę
plany i pójdziemy do naszej kawiarni na ciacha i gorącą czekoladę, pasuje .?
- Propozycja naprawdę kusząca, ale nie
wiem czy dam radę.
- Oj no Kocie, przyjdź. Dawno nie
spędzaliśmy razem czasu.
- Dobra, dobra. Postaram się, ok .?
- Super, wpadnę po Ciebie koło 16 to mi
pomożesz jeszcze a pracy maturalnej.
- Ok, będę czekać. Niech wam będzie.
No i dzień miałam już zaplanowany. Po
lekcjach dyrektor zawołał mnie do siebie w sprawie zakończenia roku dla
maturzystów. Trzeba było wszystko zaplanować i w ostateczności padło na
przewodniczącą szkoły, czyli mnie. W końcowym efekcie zamiast być w domu koło
13.30 byłam 14.40. Byłam głodna, przepocona i rozczochrana. Normlanie
wyglądałam jak jakiś strach na wróble sprzed dziesięciu lat. Wiedziałam, że się
spóźnię na spotkanie z Dawidem, jeszcze w drodze do domu. Wpadłam do swojego
pokoju, zrzuciłam wszystkie ciuchy, wzięłam szybki i zimny prysznic. Ubrałam
się w zwykły T-shirt, rurki i różowo-białe nike. Włosy tylko przeczesałam
szczotką i poprawiłam rzęsy tuszem. W sumie o 15 byłam gotowa. Ubrałam jeszcze
skórzaną kurtkę i chciałam wyjść. Jednak coś mnie zaniepokoiło. Wszystkie trzy
szczeniaki, czyli Kiara, Kowu i Tim leżały razem w kojcu Kiary, u mnie w
pokoju. Oprócz Kiary, no i oczywiście Tary, żaden pies nie miał tu wstępu.
Maluchy dobrze to wiedziały.
- Hej, maluchy co jest .? – mówiłam w
sumie do siebie. – Kiarcia, chodź tu. – powoli podeszła z podkulonym ogonkiem i
smutnym pyszczkiem. – Co jest mała .? Boli cię coś .? – cichutko popiskiwała.
Włożyłam ją z powrotem do kojca i zeszłam na dół.
- Tato .? Damian .?
- Jesteśmy na górze, córeczko.
Szybko więc wbiegłam z powrotem po
schodach. Z sypialni taty wyszedł Damian. Nie tryskał dzisiaj dobrym humorem.
- Cześć siostra.
- No cześć, cześć. Muszę porozmawiać z
tatą.
- Zaczekaj – złapał mnie za łokieć.
- Damian co jest .? Puść mnie.
- Lepiej, żebyś teraz tam nie wchodziła.
- Ale czemu .? Co wy znowu kombinujecie .?
A z resztą nieważne. Powiedz tylko tacie, żeby wezwał weterynarza bo ze
szczeniakami jest coś nie tak.
- Widziałaś je .? Gdzie są .?
- U mnie.
- No Kiara to wiem, ona zawsze tam
siedzi, ale gdzie jest Tim i Kowu .?
- Też u mnie. Dlatego mówię ci, że coś z
nimi tak. Leżą wszystkie trzy razem i piszczą. Nie wiem czy je coś boli, czy
co, ale są smutne. Więc proszę cię, wezwijcie weterynarza, ja wrócę najszybciej
jak będę mogła. A teraz wybacz jestem już spóźniona.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
- Tara jest ciężko chora. – usłyszałam i
stanęłam jak wryta. – Ma raka wątroby. – Nie widziałam już nic. Oczy zaszły mi
łzami. Tara była psem mamy, nigdy nikogo nie słuchała się tak jak jej. Gdy Tara
tu była, czułam, że jakaś część mamy wciąż jest z nami. Usiadłam na schodach, bo nie byłam w stanie
już ustać o własnych siłach.
- Jak długo wiecie .? – w odpowiedzi
usłyszałam ciszę. – Damian, jak długo wiecie .? – zapytałam jeszcze spokojnym,
lecz już mało opanowanym głosem.
- Jakiś tydzień.
- Chcę ją zobaczyć – powiedziałam wstając
i idąc w stronę sypialni taty.
- Pat, nie mo …
- Zostaw mnie .! – tym razem krzyknęłam.
– Muszę ją zobaczyć.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam ją, leżącą
na łóżku, na miejscu gdzie zawsze spała mama. Usiadłam obok niej i zaczęłam
głaskać. Łzy leciały mi potokami, nie mogłam ich powstrzymać. Tara tylko
pomerdała ogonem i zaskomlała. Tata rozmawiał szeptem z lekarzem. Po chwili
wyszli i zostałam w pokoju sama. Tara
podniosła się, pewnie ostatkami sił, i położyła swój łebek na moich kolanach. Po
chwili zauważyłam, że ma mokrą sierść wokół oczu. Nie wiedziałam czy to przez
moje łzy, czy to właśnie ona płakała.
- Nie martw się kochana. Zajmę się tymi
trzema łobuzami. Jakoś dam radę, dla ciebie. Za niedługo przestaniesz cierpieć.
Zawsze będzie tu dla ciebie miejsce. Wiem, że chcesz być teraz z mamą, ucałuj
ją ode mnie. Niech wie, że wciąż o niej pamiętamy. Jesteście dla siebie
stworzone. – Nie wiem ile tak siedziałam i z nią „rozmawiałam”. Widziałam, że cierpi. Chciałam jej pomóc, ale
jednocześnie nie mogłam się przemóc i zawołać tatę. Na szczęście sam przyszedł.
- Kochanie ..
- Tak, wiem tato. Ale nie zostawię jej
samej.
- Rozumiem. Ale na pewno dasz radę to
znieść .?
- Muszę. Dla niej, dla szczeniaków … i
dla mamy. Ona by jej nie zostawiła samej. – widziałam, że oczy taty się
zaszkliły. Tara zawsze z nim spała na miejscu mamy. Wiedziała, że to właśnie
tego mu potrzeba. – A gdzie jest Zuzka
.? Lepiej, żeby ona tego nie widziała.
- Zawiozłem ją do babci na tydzień. Na
farmie nie będzie się nudziła, a przynajmniej nie będzie oglądała jak żegnamy
się z Tarą.
- Właśnie, babcia. Musiałabym ją
odwiedzić kiedyś.
- Masz jeszcze dużo czasu. – w tym
momencie przyszedł weterynarz z napełnioną strzykawką.
- Czy już można .? – zapytał ze
współczuciem.
Kiwnęłam twierdząco głową. Tata wyszedł. Chyba
wolał wierzyć, że wieczorem Tara znów przyjdzie i położy się obok niego.
- Tego w mojej pracy nie znoszę. – potem
zrobił Tarze zastrzyk. – Za chwilę powinno zadziałać jak lek przeciwbólowy, a
potem do godzinki wszystko powinno się .. ee, skończyć. Przykro mi, to naprawdę
piękny pies.
- Tak, i niezwykły. Dziękuję panu.
- Tsa, wolałbym żebyś dziękowała mi za co
innego.
- To może sprawdzi pan co ze
szczeniakami. Wtedy podziękuję panu za to.
- Ile ich miała .? – zapytał nieco
poddenerwowany.
- Trzy, dwa psy i suczka. Czy coś się
stało .?
- Nie. Maluchom raczej nic nie jest. A
gdzie one są .?
- W pokoju przy schodach.
Wyszedł. Ja położyłam się obok Tary i
bawiłam się jej uchem. Potem wsłuchałam się w jej rytm oddychania. Była
spokojna. Zamknęłam na chwilę oczy i odpłynęłam. Byłam zmęczona płaczem.
Obudziły mnie jakieś odgłosy z dołu. Gdy popatrzyłam na Tarę, zobaczyłam, że ma
zamknięte oczy. Już nie oddychała, nie żyła. Łzy znów same zaczęły mi spływać
po policzkach. Wtuliłam się w nią i płakałam, dopóki nie skończyły mi się łzy.
Potem po cichu przeszła do swojego pokoju i wzięłam szczeniaki. Zaniosłam je do
Tary, żeby się pożegnały. Ułożyły się obok niej, na początku cicho popiskując.
Położyłam się z nimi i drapałam po grzbiecie Tima, który leżał najbliżej mnie. Po
chwili znów usłyszałam jakieś odgłosy na dole. Zignorowałam je. Odpięłam obrożę
Tarze, zdjęłam szczeniaki i przykryłam ją jej kocykiem. Postanowiłam, że obrożę
w przyszłości będzie nosiła Kiara, ponieważ była jej jedyną córeczką. Zeszłam
powoli na dół, przytulając Kiarę. W salonie siedzieli Ania, Dawid, Damian i
tata. Przez to całe zamieszanie zapomniałam, że byłam z nimi umówiona.
Spojrzałam na Damiana i tatę.
- Tara jest już z mamą.
Popatrzyłam na Anię, wyglądała jakby
wiedziała o co chodzi. Dawid natomiast wyglądał jakby mocno rozmyślał nad moimi
słowami. Nikt nic nie mówił, co było denerwujące. Ruszyłam więc w stronę
swojego pokoju, gdzie położyłam Kiarę na jej miejsce. Obrożę Tary na razie
zapięłam na ramie od łóżka. Do pokoju wszedł Dawid, co mnie zdziwiło. Byłam
przekonana, że to Ania do mnie przyjdzie a on się zmyje do domu. Nic nie
mówiąc, podszedł do mnie i przytulił. Nie byłam już na niego zła. Stwierdziłam,
że jeżeli będzie chciał powiedzieć co jest grane, to to zrobi. Staliśmy tak
jeszcze przez chwilę. Potem przyszła Ania.
- Hej, Kocie jak będziesz chciała pogadać
to wiesz gdzie mnie znaleźć.
- Ania, zaczekaj. Gdzie ty idziesz .?
Wiesz, że nie musisz.
- Wiem, ale wszyscy czekają. Ty nie
idziesz z wiadomych powodów, Dawid pewnie zostaje z Tobą, a ja przynajmniej
będę wiedziała co tam u nich wszystkich słychać, żeby móc ci potem zdać
relacje.
- Nie musisz, przyznaję, że zapomniałam o
spotkaniu. Ale nie mam zamiaru z niego zrezygnować – popatrzyłam na Dawida,
który wgl nie miał pojęci ao czym gadamy.
- Tak, my też idziemy, gdziekolwiek to
jest. – wybuchliśmy śmiechem. Przy nich nawet w takiej chwili jak ta,
potrafiłam się śmiać.
- No to zbierajcie się.
- Daj mi pięć minut. – poszłam do
łazienki, zrobić makijaż. Oczy miałam spuchnięte od płaczy i wyglądałam
strasznie. Użyłam korektor pod oczy i podkład. Potem jeszcze zrobiłam kreski
kredką i poprawiłam rzęsy tuszem. Nawet nieźle wyglądałam.
Jejku ale tu się porobiło! Ja tu cobie spokojnie piszę swoje opowiadanie publikuję nową notkę i myślę, że może Cię powiadomić. Wchodzę, a tu taka niespodzianka - nowy rozdział! Jest świetny jak wszystkie, czekam na kolejny i u mnie jak już mówiłam się pojawił nowy rozdział więc zapraszam!
OdpowiedzUsuńSwietny blog. Napisz kolejny rozdzial. Szybciutko. !;D
OdpowiedzUsuńPostaram się jeszcze dziś ; ***
Usuńświetny blog!!!
OdpowiedzUsuńChciałabym powiedzieć, że jest już rozdział 8 więc zapraszam!
OdpowiedzUsuńnie czytałam poprzednich rozdziałów, ale ten mi się bardzo podoba, więc pewnie wrócę do reszty :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://pleindecourage.blogspot.com/