Do końca tygodnia leczyłam kaca i odsypiałam. Arek codziennie do mnie przychodził. Jednak coś się zmieniło. Niby się cieszyłam, że wrócił i chciałam z nim być, ale nie czułam już tego jakby żaru co kiedyś. Nasze spotkania wyglądały tak samo. Siedzieliśmy tylko u mnie w pokoju i oglądaliśmy filmy, albo się całowaliśmy. To nie tego oczekiwałam. Zaczęłam myśleć, że to co nas łączy to nie jest wcale miłość, tylko raczej przyzwyczajenie. Postanowiłam porozmawiać z Arkiem i albo to raz na zawsze zakończyć, albo coś zmienić. Gdy przyszedł w sobotę, wszystko było jak przez ostatnie dni. Weszliśmy do mojego pokoju i pierwsze co zrobił, to włączył jakiś film.
- Arek, musimy pogadać.
- Coś się stało .? - zapytał, ale wciąż patrzył na telewizor.
- Czy możesz na chwilę zapomnieć o tym głupim filmie .? - spytałam mocno już zirytowana.
- Dobra, wyluzuj. O co chodzi .?
- O nas. Bo widzisz ciągle tylko oglądamy jakieś głupie filmy. Mam wrażenie, że to co było między nami dwa lata temu już się skończyło.
- Ja nadal cię kocham.
- Ja ciebie też, ale .. chyba bardziej jako przyjaciela.
- Chcesz przestać się spotykać .?
- Nie, to znaczy tak .. Jezu nie wiem jak ci to powiedzieć. - zapadła chwila ciszy - chcę się z Tobą widywać, ale tak jak z resztą, jako przyjaciele a nie para, rozumiesz .?
- Tak, chyba tak. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie, tylko szczerze.
- Ok.
- Czy chodzi o to, że masz kogoś innego .?
- Nie, nie mam. Tylko nasz związek stał się monotonny i tyle.
- Ok, ale mogę nadal nazywać cię kochaniem .?
- Tak, jeśli o to chodzi to nic się nie zmienia. - zaśmialiśmy się. Cieszyłam się, że mnie zrozumiał. "Kochaniem" nazywał mnie od zawsze, gdy tylko się poznaliśmy. Tylko jemu z całej naszej paczki na to pozwalałam. Może dlatego, że był moim pierwszym prawdziwym chłopakiem, nie wiem. Żeby nie było niezręcznie siedzieć w domu postanowiliśmy, że zbierzemy resztę ekipy i pójdziemy gdzieś na miasto. O 16 umówiliśmy się w parku na naszej ławeczce. Wzięłam ze sobą Kiarę, bo i tak bym musiała z nią wyjść. Na miejscu byli już wszyscy i oczywiście Lora zabrał Dawida. Sama nie wiem czemu ten chłopak tak działał mi nerwy. Gdy tylko doszliśmy, wszyscy rzucili się na Kiarę, która była w siódmym niebie.
- Ania, możemy pogadać .? - zapytałam przyjaciółkę. Chciałam, żeby wiedziała wszystko.
- Jasne, kocie. Chodź przejdziemy się. A reszta .. - przejechała wzrokiem po każdym - niech mi się nie waży robić żadnych numerów.
- Dobra, dobra. Od numerów to ty tu jesteś. - rzucił Filip. Zawsze się ze sobą droczyli i dokuczali sobie nawzajem. Zawołałam Kiarę i ruszyłyśmy. Zaczęłam od opowiedzenia jej o pierwszym spotkaniu z Dawidem, jak mi działa na nerwy i że nie mam pojęcia jak powiedzieć o tym Lorze.
- Kocie, myślę, że przesadzasz. W końcu uratował ci tyłek. Gdyby nie on kto wie czy byśmy teraz rozmawiały.
- No, ale nie musiał mnie od razu wyzywać od wariatek.
- Myślę, że za ostro zareagowałaś. Spróbuj go poznać, a zobaczysz, że jest naprawdę spoko.
- Mówisz tak tylko dlatego, że na niego lecisz.
- Może - popatrzyłam na nią pytająco, a ona odpowiedziała swoim zaraźliwym uśmiechem.
- Dobra, spróbuję nie być na niego taka cięta. - szłyśmy chwilę w milczeniu - Wiesz, jest jeszcze coś o czym ci chciałam powiedzieć.
- No to mów.
- Nie jestem już z Arkiem.
- Coooo .?! - zapytała mocno zszokowana. - Zwariowałaś .? Masz takie ciacho, które świata poza tobą nie widzi, a ty go rzucasz .?!
- To nie tak .. po prostu to już nie to samo. Oboje myślimy, że teraz to już tylko przyzwyczajenie.
- Więc oboje jesteście nienormalni.
Wracając śmiałyśmy się jak głupie. Muszę częściej wychodzić z domu i widywać z Anką. Dzięki niej choć przez chwilę znów jestem sobą. Gdy wróciłyśmy, wszyscy jakoś posmutnieli. Dawida nigdzie nie było.
- No co jest misiaczki, co macie takie smutne miny .? - byłam w bardzo dobrym humorze. Jednak gdy popatrzyłam na Lorę, aż zrobiło mi się głupio. - Lora co jest .?
- Mój wujek .. ojciec Dawida, miał wypadek.
- Co .? Kiedy .? Gdzie .? Co z nim .? - zadawałam tysiące pytań.
- Szczegółów jeszcze nie znam, ale mój wujek, on .. on nie żyje. - Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
- Ale jak to .? Co się stało .?
- Miał zawał. Moja mama go znalazła, Dawid pojechał do domu. Chciał być sam, więc powiedziałem, że ruszę trochę później, za nim.
- Tak, rozumiem go. Też chciałam być sama. A co z mamą Dawida, twoją ciocią .?
- Jej nigdy nie poznałem. Odeszła od nich, jak Dawid miał roczek i nigdy go nie odwiedzała ani nie pisała.
Biedny chłopak. Wiedziałam, co to znaczy stracić rodzica, ale oboje .?! Tego nie umiałam sobie wyobrazić. Wszyscy wróciliśmy do domu, nie mieliśmy ochoty już się śmiać ani nic.
Spotkaliśmy się dopiero w poniedziałek w szkole. Lora powiedział nam, że Dawid będzie teraz mieszkał u niego i w przyszłym tygodniu przepiszą go do naszej szkoły. Potem do końca tygodnia nie widzieliśmy ani Lory ani Dawida. Nikki przekazała nam tylko informację, że pojechali po rzeczy Dawida. Próbowałam nadrobić zaległości w szkole, ale było ciężko. Nie było mnie prawie dwa miesiące i musiałam teraz wszystko pozaliczać. Z matmą nie miałam problemów, zaliczyłam wszystko w ciągu pierwszego tygodnia, ale uczyłam się głupia. Gorzej było z resztą. Na chemii wgl nie miałam pojęcia o czym mówi nauczycielka, podobnie na polskim. Z w-fu miałam już zwolnienie do końca roku. W dodatku matura zbliżała się wielkimi krokami.
W następnym tygodniu, gdy siedziałam na matmie podstawie do klasy wszedł dyrektor z Dawidem. Przedstawił nowego ucznia nauczycielce i cicho jej coś powiedział. Ona tylko twierdząco pokiwała głową i przedstawiła Dawida klasie. Na odchodne dyrektor powiedział do mnie :
- Pat, przyjdź do mnie do gabinetu na przerwie.
- Dobrze, panie dyrektorze. - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- No dobrze, musimy ci znaleźć jakieś miejsce. Masz małe zaległości, będziesz musiał zaliczyć u mnie dwa sprawdziany, ale jeszcze się umówimy kiedy. O tu będzie dla ciebie odpowiednie miejsce dla ciebie. Aniu usiądź z Filipem, Pat jest najlepszą uczennicą, więc pomoże ci nadrobić materiał.
- Szczęściara. - szepnęła do mnie Anka, a mnie zamurowało. Że niby miałam siedzieć z chłopakiem, którego po prostu nie umiem strawić .? Gorzej już chyba być nie mogło. Usiadł na miejscu Anki i tylko na mnie popatrzył. Zaczęłam mu się przyglądać. Był naprawdę przystojny i jeszcze ta naburmuszona mina. Wyglądał przecudnie. Boże o czym ja myślę. W jego oczach było widać smutek i obojętność. Wiedziałam co teraz czuł. Z zamyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki.
- Pat, kochana, mam nadzieję, że pomożesz koledze w nauce. Możecie się spotykać po lekcjach na korepetycjach tutaj w klasie. Dopilnuję, żeby zawsze była otwarta.
- Dobrze, pani profesor. Pogadamy na przerwie i się umówimy. - Wcale nie miałam zamiaru tego robić. Postanowiłam, że jak tylko zadzwoni dzwonek wybiegnę z klasy i pójdę prosto do dyrektora. Tak też zrobiłam. Zapukałam i powoli otworzyłam drzwi. W gabinecie dyrektora był Dawid. Jakim cudem trafił tu pierwszy .? I co on tutaj wgl robi .?
- O Pat, wejdź, śmiało. - Dawid się odwrócił i na mnie spojrzał.
- Cześć. - powiedział, co mnie zdziwiło, bo jeszcze nic do mnie nie powiedział od moich urodzin.
- Cześć - odpowiedziałam, lekko zdezorientowana. - Co mam zrobić panie dyrektorze. Znowu jakiś bal, przygotować salę, czy zbiórka pieniędzy .?
- Nie, nie nic z tych rzeczy, usiądź.
- Ale, zaraz dzwonek muszę iść na lekcje.
- Zwolniłem was. Są rzeczy ważniejsze. - usiadłam na krześle obok Dawida i zastanawiałam się, czego może chcieć ode mnie dyrektor. - Widzisz twój kolega przechodzi teraz trudne chwile i myślę, że nikt nie zrozumie go lepiej niż ty.
- Panie dyrektorze, z całym szacunkiem, ale czuję się dobrze i naprawdę nic mi nie jest. Nie potrzebuję opiekunki.
- Jednak wolałbym, żeby ktoś miał na ciebie oko. Pat, myślę, że rozumiesz co mam na myśli. Jako jedyna będziesz znała powód, dlaczego Dawid się przeniósł.
- Eee .. właściwie panie dyrektorze, to już go znam. Dawid należy do naszej paczki, a my nie mamy przed sobą tajemnic, prawda .? - trochę nakłamałam, bo wcale do niej nie należał. To, że jest kuzynem Lory nie znaczyło, że może się z nami przyjaźnić, ale musiałam coś wymyślić, żeby dyrektor nie opowiadał mi jego historii. Pamiętałam co czuję, gdy tylko przypomina mi się wypadek. Chciałam go jakoś od tego uchronić, choć nie wiem dlaczego. Popatrzyłam na Dawida błagającym wzrokiem, żeby to potwierdził.
- Tak, nie mam tajemnic przed przyjaciółmi. - powiedział a mi kamień spadł z serca.
- Oh .. dobrze, więc .. hmm .. więc to mamy z głowy. Sprawdziłem wasze plany i chodzicie razem na wszystkie lekcje. Rozmawiałem już z nauczycielami i będziecie razem siedzieć. Ty Dawid nie radziłeś sobie za dobrze w starej szkole, a Pat jest tutaj najlepszą uczennicą. Wiem, że masz swoje zaległości do nadrobienia, ale mam nadzieję, że pogodzisz to z pomocą koledze.
- Tak, postaram się. I nie zawiodę pana.
- Wiem, dlatego to ty tu jesteś a nie ktoś inny. Dobrze, więc to wszystko. Za jakieś dwa tygodnie was poproszę i zobaczymy czy są jakieś postępy. Teraz możecie iść na następną lekcję albo co tam chcecie, z religii i tak jesteście zwolnieni a zostało wam jeszcze jakieś dobre pół godzinki.
- Dziękujemy. - uśmiechnęłam się do dyrektora i wstałam, żeby wyjść.
- Ah, jeszcze jedno Pat. Dawid ty możesz już iść. - gdy drzwi się zamknęły dyrektor popatrzył na mnie i zastanawiał się co powiedzieć - Wiesz, naprawdę mi przykro z powodu tego wypadku. Jeżeli będziesz miała jakieś problemy w szkole związane z długą nieobecnością, przyjdź a na pewno coś wymyślimy.
- Dziękuję, ale nie przewiduję żadnych. Matematykę już zaliczyłam. Został polski, języki i chemia.
- Dobrze, ale pamiętaj, że moje drzwi są zawsze dla ciebie otwarte.
- Dobrze. Miłego dnia. - Kolejne "przykro mi", jak długo jeszcze będę musiała to znosić .? Gdy wyszłam z gabinetu, zauważyłam Dawida siedzącego na ławeczce. Podniósł głowę i patrzyliśmy chwilę na siebie.
- Mam nadzieję, że to nie z mojego powodu musiałaś zostać tam dłużej.
- Nie jesteś pępkiem tego świata - odpowiedziałam pisząc smsa do Ani
- Arek, musimy pogadać.
- Coś się stało .? - zapytał, ale wciąż patrzył na telewizor.
- Czy możesz na chwilę zapomnieć o tym głupim filmie .? - spytałam mocno już zirytowana.
- Dobra, wyluzuj. O co chodzi .?
- O nas. Bo widzisz ciągle tylko oglądamy jakieś głupie filmy. Mam wrażenie, że to co było między nami dwa lata temu już się skończyło.
- Ja nadal cię kocham.
- Ja ciebie też, ale .. chyba bardziej jako przyjaciela.
- Chcesz przestać się spotykać .?
- Nie, to znaczy tak .. Jezu nie wiem jak ci to powiedzieć. - zapadła chwila ciszy - chcę się z Tobą widywać, ale tak jak z resztą, jako przyjaciele a nie para, rozumiesz .?
- Tak, chyba tak. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie, tylko szczerze.
- Ok.
- Czy chodzi o to, że masz kogoś innego .?
- Nie, nie mam. Tylko nasz związek stał się monotonny i tyle.
- Ok, ale mogę nadal nazywać cię kochaniem .?
- Tak, jeśli o to chodzi to nic się nie zmienia. - zaśmialiśmy się. Cieszyłam się, że mnie zrozumiał. "Kochaniem" nazywał mnie od zawsze, gdy tylko się poznaliśmy. Tylko jemu z całej naszej paczki na to pozwalałam. Może dlatego, że był moim pierwszym prawdziwym chłopakiem, nie wiem. Żeby nie było niezręcznie siedzieć w domu postanowiliśmy, że zbierzemy resztę ekipy i pójdziemy gdzieś na miasto. O 16 umówiliśmy się w parku na naszej ławeczce. Wzięłam ze sobą Kiarę, bo i tak bym musiała z nią wyjść. Na miejscu byli już wszyscy i oczywiście Lora zabrał Dawida. Sama nie wiem czemu ten chłopak tak działał mi nerwy. Gdy tylko doszliśmy, wszyscy rzucili się na Kiarę, która była w siódmym niebie.
- Ania, możemy pogadać .? - zapytałam przyjaciółkę. Chciałam, żeby wiedziała wszystko.
- Jasne, kocie. Chodź przejdziemy się. A reszta .. - przejechała wzrokiem po każdym - niech mi się nie waży robić żadnych numerów.
- Dobra, dobra. Od numerów to ty tu jesteś. - rzucił Filip. Zawsze się ze sobą droczyli i dokuczali sobie nawzajem. Zawołałam Kiarę i ruszyłyśmy. Zaczęłam od opowiedzenia jej o pierwszym spotkaniu z Dawidem, jak mi działa na nerwy i że nie mam pojęcia jak powiedzieć o tym Lorze.
- Kocie, myślę, że przesadzasz. W końcu uratował ci tyłek. Gdyby nie on kto wie czy byśmy teraz rozmawiały.
- No, ale nie musiał mnie od razu wyzywać od wariatek.
- Myślę, że za ostro zareagowałaś. Spróbuj go poznać, a zobaczysz, że jest naprawdę spoko.
- Mówisz tak tylko dlatego, że na niego lecisz.
- Może - popatrzyłam na nią pytająco, a ona odpowiedziała swoim zaraźliwym uśmiechem.
- Dobra, spróbuję nie być na niego taka cięta. - szłyśmy chwilę w milczeniu - Wiesz, jest jeszcze coś o czym ci chciałam powiedzieć.
- No to mów.
- Nie jestem już z Arkiem.
- Coooo .?! - zapytała mocno zszokowana. - Zwariowałaś .? Masz takie ciacho, które świata poza tobą nie widzi, a ty go rzucasz .?!
- To nie tak .. po prostu to już nie to samo. Oboje myślimy, że teraz to już tylko przyzwyczajenie.
- Więc oboje jesteście nienormalni.
Wracając śmiałyśmy się jak głupie. Muszę częściej wychodzić z domu i widywać z Anką. Dzięki niej choć przez chwilę znów jestem sobą. Gdy wróciłyśmy, wszyscy jakoś posmutnieli. Dawida nigdzie nie było.
- No co jest misiaczki, co macie takie smutne miny .? - byłam w bardzo dobrym humorze. Jednak gdy popatrzyłam na Lorę, aż zrobiło mi się głupio. - Lora co jest .?
- Mój wujek .. ojciec Dawida, miał wypadek.
- Co .? Kiedy .? Gdzie .? Co z nim .? - zadawałam tysiące pytań.
- Szczegółów jeszcze nie znam, ale mój wujek, on .. on nie żyje. - Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
- Ale jak to .? Co się stało .?
- Miał zawał. Moja mama go znalazła, Dawid pojechał do domu. Chciał być sam, więc powiedziałem, że ruszę trochę później, za nim.
- Tak, rozumiem go. Też chciałam być sama. A co z mamą Dawida, twoją ciocią .?
- Jej nigdy nie poznałem. Odeszła od nich, jak Dawid miał roczek i nigdy go nie odwiedzała ani nie pisała.
Biedny chłopak. Wiedziałam, co to znaczy stracić rodzica, ale oboje .?! Tego nie umiałam sobie wyobrazić. Wszyscy wróciliśmy do domu, nie mieliśmy ochoty już się śmiać ani nic.
Spotkaliśmy się dopiero w poniedziałek w szkole. Lora powiedział nam, że Dawid będzie teraz mieszkał u niego i w przyszłym tygodniu przepiszą go do naszej szkoły. Potem do końca tygodnia nie widzieliśmy ani Lory ani Dawida. Nikki przekazała nam tylko informację, że pojechali po rzeczy Dawida. Próbowałam nadrobić zaległości w szkole, ale było ciężko. Nie było mnie prawie dwa miesiące i musiałam teraz wszystko pozaliczać. Z matmą nie miałam problemów, zaliczyłam wszystko w ciągu pierwszego tygodnia, ale uczyłam się głupia. Gorzej było z resztą. Na chemii wgl nie miałam pojęcia o czym mówi nauczycielka, podobnie na polskim. Z w-fu miałam już zwolnienie do końca roku. W dodatku matura zbliżała się wielkimi krokami.
W następnym tygodniu, gdy siedziałam na matmie podstawie do klasy wszedł dyrektor z Dawidem. Przedstawił nowego ucznia nauczycielce i cicho jej coś powiedział. Ona tylko twierdząco pokiwała głową i przedstawiła Dawida klasie. Na odchodne dyrektor powiedział do mnie :
- Pat, przyjdź do mnie do gabinetu na przerwie.
- Dobrze, panie dyrektorze. - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- No dobrze, musimy ci znaleźć jakieś miejsce. Masz małe zaległości, będziesz musiał zaliczyć u mnie dwa sprawdziany, ale jeszcze się umówimy kiedy. O tu będzie dla ciebie odpowiednie miejsce dla ciebie. Aniu usiądź z Filipem, Pat jest najlepszą uczennicą, więc pomoże ci nadrobić materiał.
- Szczęściara. - szepnęła do mnie Anka, a mnie zamurowało. Że niby miałam siedzieć z chłopakiem, którego po prostu nie umiem strawić .? Gorzej już chyba być nie mogło. Usiadł na miejscu Anki i tylko na mnie popatrzył. Zaczęłam mu się przyglądać. Był naprawdę przystojny i jeszcze ta naburmuszona mina. Wyglądał przecudnie. Boże o czym ja myślę. W jego oczach było widać smutek i obojętność. Wiedziałam co teraz czuł. Z zamyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki.
- Pat, kochana, mam nadzieję, że pomożesz koledze w nauce. Możecie się spotykać po lekcjach na korepetycjach tutaj w klasie. Dopilnuję, żeby zawsze była otwarta.
- Dobrze, pani profesor. Pogadamy na przerwie i się umówimy. - Wcale nie miałam zamiaru tego robić. Postanowiłam, że jak tylko zadzwoni dzwonek wybiegnę z klasy i pójdę prosto do dyrektora. Tak też zrobiłam. Zapukałam i powoli otworzyłam drzwi. W gabinecie dyrektora był Dawid. Jakim cudem trafił tu pierwszy .? I co on tutaj wgl robi .?
- O Pat, wejdź, śmiało. - Dawid się odwrócił i na mnie spojrzał.
- Cześć. - powiedział, co mnie zdziwiło, bo jeszcze nic do mnie nie powiedział od moich urodzin.
- Cześć - odpowiedziałam, lekko zdezorientowana. - Co mam zrobić panie dyrektorze. Znowu jakiś bal, przygotować salę, czy zbiórka pieniędzy .?
- Nie, nie nic z tych rzeczy, usiądź.
- Ale, zaraz dzwonek muszę iść na lekcje.
- Zwolniłem was. Są rzeczy ważniejsze. - usiadłam na krześle obok Dawida i zastanawiałam się, czego może chcieć ode mnie dyrektor. - Widzisz twój kolega przechodzi teraz trudne chwile i myślę, że nikt nie zrozumie go lepiej niż ty.
- Panie dyrektorze, z całym szacunkiem, ale czuję się dobrze i naprawdę nic mi nie jest. Nie potrzebuję opiekunki.
- Jednak wolałbym, żeby ktoś miał na ciebie oko. Pat, myślę, że rozumiesz co mam na myśli. Jako jedyna będziesz znała powód, dlaczego Dawid się przeniósł.
- Eee .. właściwie panie dyrektorze, to już go znam. Dawid należy do naszej paczki, a my nie mamy przed sobą tajemnic, prawda .? - trochę nakłamałam, bo wcale do niej nie należał. To, że jest kuzynem Lory nie znaczyło, że może się z nami przyjaźnić, ale musiałam coś wymyślić, żeby dyrektor nie opowiadał mi jego historii. Pamiętałam co czuję, gdy tylko przypomina mi się wypadek. Chciałam go jakoś od tego uchronić, choć nie wiem dlaczego. Popatrzyłam na Dawida błagającym wzrokiem, żeby to potwierdził.
- Tak, nie mam tajemnic przed przyjaciółmi. - powiedział a mi kamień spadł z serca.
- Oh .. dobrze, więc .. hmm .. więc to mamy z głowy. Sprawdziłem wasze plany i chodzicie razem na wszystkie lekcje. Rozmawiałem już z nauczycielami i będziecie razem siedzieć. Ty Dawid nie radziłeś sobie za dobrze w starej szkole, a Pat jest tutaj najlepszą uczennicą. Wiem, że masz swoje zaległości do nadrobienia, ale mam nadzieję, że pogodzisz to z pomocą koledze.
- Tak, postaram się. I nie zawiodę pana.
- Wiem, dlatego to ty tu jesteś a nie ktoś inny. Dobrze, więc to wszystko. Za jakieś dwa tygodnie was poproszę i zobaczymy czy są jakieś postępy. Teraz możecie iść na następną lekcję albo co tam chcecie, z religii i tak jesteście zwolnieni a zostało wam jeszcze jakieś dobre pół godzinki.
- Dziękujemy. - uśmiechnęłam się do dyrektora i wstałam, żeby wyjść.
- Ah, jeszcze jedno Pat. Dawid ty możesz już iść. - gdy drzwi się zamknęły dyrektor popatrzył na mnie i zastanawiał się co powiedzieć - Wiesz, naprawdę mi przykro z powodu tego wypadku. Jeżeli będziesz miała jakieś problemy w szkole związane z długą nieobecnością, przyjdź a na pewno coś wymyślimy.
- Dziękuję, ale nie przewiduję żadnych. Matematykę już zaliczyłam. Został polski, języki i chemia.
- Dobrze, ale pamiętaj, że moje drzwi są zawsze dla ciebie otwarte.
- Dobrze. Miłego dnia. - Kolejne "przykro mi", jak długo jeszcze będę musiała to znosić .? Gdy wyszłam z gabinetu, zauważyłam Dawida siedzącego na ławeczce. Podniósł głowę i patrzyliśmy chwilę na siebie.
- Mam nadzieję, że to nie z mojego powodu musiałaś zostać tam dłużej.
- Nie jesteś pępkiem tego świata - odpowiedziałam pisząc smsa do Ani
Mam robić za jego niańkę. Liczę na twoją pomoc ; ***
- Ta, chwilowo chyba jednak tak. Wszyscy chodzą wokół mnie na paluszkach.
- To nie potrwa długo, wierz mi.
- To dobrze. - chwila ciszy, nie wiedziałam o czym z nim gadać - O czym mówił dyrektor mówiąc, że masz swoje zaległości .?
- Następny jest w-f, sala jest na końcu korytarza - nie musiał wiedzieć wszystkiego, po co.
- Podobno nie masz tajemnic przed przyjaciółmi.
- Nawet gdybyś nim był, nic bym nie powiedziała.
- Jak chcesz.
- Trafisz sam na salę, czy cię zaprowadzić .?
- Nie wiem. Jeszcze się nie połapałem w tej szkole.
- Za dwa tygodnie będziesz znał wszystkie skróty.
- Super, więc przez dwa tygodnie będę musiał chodzić z mapką .?
- Niestety nie mamy. Ale właśnie zostałam twoją przewodniczką, więc nie musisz się martwić. - rozmowa nawet się kleiła. I nie był już takim gburem jak za pierwszym razem. I miał nawet niezłe poczucie humoru.
- Super, więc proszę o doprowadzenie mnie na następną lekcję.
- Wiesz, właściwie to mamy jeszcze pół godziny do przerwy. Jesteś może głodny .?
- I to jak. Jakoś rano nie miałem ochoty na śniadanie.
- Tsa .. zapraszam więc na najlepsze zapiekanki pod słońcem. - wyszliśmy ze szkoły to pobliskiej knajpki. Zawsze na długiej przerwie, gdy tylko ją miałam, przesiadywaliśmy tam całą ekipą. Siedzieliśmy przez całą lekcję i przerwę. Ja nie musiałam się przebierać na wf i zapomniałam, że Dawid musi. On nie miał o niczym pojęcia. Dopiero potem dowiedziałam się, że w jego starej szkole wchodzili do szatni po dzwonku na lekcję. Trochę się spóźniliśmy, ale powiedziałam profesorce, że tłumaczyłam mu matematykę i straciliśmy rachubę czasu. Przeprosiliśmy i poszliśmy każde do swojej szatni. Teraz zaczynałam rozumieć o co chodzi Ance. On był naprawdę spoko. Reszta dnia minęła spokojnie. Dawid wszędzie chodził za mną i starał się nie zgubić. Podobnie było przez kolejnych parę dni. W dodatku dowiedzieliśmy się, że możemy sobie wzajemnie pomóc w nauce. On miał chemię w małym paluszku i pomógł mi zrozumieć zaległy materiał. Dzięki temu, znów mogłam w pełni uczestniczyć w lekcji. On miał trochę problemów z matmy, ale umówiliśmy się u mnie na naukę. W czwartek, gdy wstałam, nie czułam się za dobrze, ale miałam zaliczyć ostatni sprawdzian z chemii, więc poszłam do szkoły. Po pierwszej lekcji poczułam się lepiej, potem napisałam chemię. Na długiej przerwie siedzieliśmy wszyscy na łączniku. Ja z Dawidem mieliśmy ciche, bo nie było pani z rozszerzonej matmy. Jednak musieliśmy iść do klasy. Po dzwonku wszyscy zaczęliśmy się zbierać. Jako ostatnia złapałam torbę i zeskoczyłam z parapetu. Zaraz tego pożałowałam, bo świat zaczął mi wirować, a głowa pulsować. Zrobiło mi się słabo. Oparłam się o ścianę, bo miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami. Gdy obraz zaczął mi się zamazywać, czułam jak upadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz