Translate

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział II


Gdy się obudziłam Anki nie było w pokoju. Moja łazienka też była pusta. Pomyślałam, że pewnie wstała wcześniej i wróciła do domu. Podeszłam więc do szafy i wyciągnęłam różowy dres. Nic innego nie było wystarczająco szerokie na gips. Na szczęście miałam mały zapasik po okresie słuchania rapu. Wzięłam prysznic, który trochę trwał, bo nie mogłam zamoczyć nogi, a łazienki nie chciałam zalać. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i postanowiłam coś zjeść. Zaczęłam powoli schodzić ze schodów. Gdy udało mi się dotrzeć na dół w kuchni usłyszałam śmiechy i rozmowę. Przystanęłam na chwilę, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
- Damian, kochanie, daj spokój. Twój pomysł nie ma sensu. To jest dobre dla dzieci, np. dla Zuzi.
- Dokładnie synu. Twoja siostra skończy 18 a nie 6 lat.
- No wiesz tato .. trzymasz stronę Ani .? Jak mogłeś zdradzić swojego syna .? - wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja zorientowałam się o co chodzi. Planowali coś na moje urodziny, które miały być za trzy tygodnie. Wiem, że chcieli żyć normalnie, ale to już była przesada. Mama nie żyje dopiero od jakiegoś miesiąca a oni szykują imprezę .? Weszłam wściekła do kuchni wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy, nalałam do szklanki i zanim zrobiłam pierwszy łyk, powiedziałam :
- Żadnej imprezy nie będzie. - potem wyszłam i jak najszybciej umiałam wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku nogami na poduszce. Zawsze tak się kładłam, gdy byłam zła. Po chwili do pokoju wszedł tata.
-Kochanie, nie możesz tak się izolować. Mama na pewno nie chciałaby, żebyś odwoływała swoją imprezę urodzinową.
-Niczego nie będę odwoływać, bo nikogo nie zaprosiłam i nie zamierzam.
-Urodziny są fajne tylko do 25 roku życia, potem zaczynasz myśleć, że jesteś stara.
-Ale minął dopiero miesiąc ...
-Wiem kochanie. Ale jeżeli teraz zaczniesz ze wszystkiego rezygnować nigdy nie będziesz potrafiła powiedzieć "dość". Zastanów się jeszcze, nikt nie będzie ci miał za złe jeżeli będziesz żyła swoim życiem.
-Dobrze, pomyślę. - nie wiedziałam czy to dobra chwila, żeby o to prosić, ale spróbować nie zaszkodzi. - Tato, czy jest jakaś szansa na nowy pokój .? Ten wybierałam z mamą i za bardzo mnie przytłacza.
-A jak duża zmiana miałaby to być .?
-Totalna. Wszystkie meble, podłoga, ściany, może garderoba.
-Umówmy się tak .. sprawdzę jak stoimy z kasą i dam ci znać na ile możesz sobie pozwolić, ok .?
-Super .. dziękuję. - wiedziałam, że to oznacza tak. O kasę też nie musiałam się martwić, bo mimo wszystko byliśmy bogaci. Tata zawsze tak mówił, że musi się zastanowić, ale to z góry oznaczało tak. Wizję nowego pokoju miałam już w głowie. Byłam w stanie poświęcić nawet własną łazienkę, żeby mieć wreszcie garderobę. Za tydzień zdejmą mi gips więc pójdę na mega duże zakupy.

Tydzień strasznie mi się dłużył. Przyjaciele odwiedzali mnie codziennie, ale jakoś nie miałam ochoty gadać. Całymi dniami leżałam w łóżku i wariowałam. Zawsze byłam osobą, której nigdzie nie brakowało. Zawsze było mnie pełno. A teraz byłam uziemiona. Nawet Tara się mną znudziła po paru dniach. Na szczęście miałam jeszcze Kiarę. Leżała ze mną przez cały czas. Była taka kochana. Postanowiłam, że po remoncie zamieszka ze mną, w moim pokoju. Wczoraj byliśmy z tatą i Anką na zakupach. Wybrałam nowe łóżko, biurko, półki do garderoby, fotele, dywanik no i kafelki do nowej łazienki. Tata stwierdził, że moja łazienka jest wystarczająco duża na garderobę, ale łazienkę potrzebuję swoją, większą. Gdybym mogła to skakałabym z radości.
Dzisiaj ściągnęli mi gips, będę musiała jeszcze w domu pochodzić o kulach, ale moja noga nie waży już 100 kilo. Zostało mi jeszcze półtora tygodnia ferii zimowych. Nie wiem co będę robiła, ale na pewno nie będę siedziała w domu. Jeżeli jutro będę się czuła na siłach, pójdę na spacer z Kiarą do parku. 

Gdy się dzisiaj obudziłam miałam bardzo dobry humor. Spakowałam większość rzeczy do kartonów, bo przez jakiś czas będę dzieliła pokój z Damianem. Zuzia ma za mały i nie zmieściłybyśmy się tam obie. Po obiedzie wzięłam czerwone szelki Kiary i smycz. Poszłyśmy na spacer do parku, prawdziwy spacer, bo strasznie się wlekłam. Wzięłam tylko jedną kulę i cieszę się z tego, bo gdybym tego nie zrobiła nie doszłabym za daleko. W parku było strasznie dużo ludzi jak na tą porę roku. Usiadłam na ławeczce i włożyłam słuchawki w uszy. Słuchając muzyki obserwowałam Kiarę bawiącą się z grupką małych dzieci, które gdy tylko ją zobaczyły otoczyły mnie i pytały czy mogą się z nią pobawić. Spuściłam ją więc ze smyczy i pozwoliłam wyszaleć. Siedziałam w parku jakieś trzy godziny. Gdy wróciłam do domu była tak padnięta, że wzięłam kąpiel i poszłam spać. Nawet nie sprawdzałam czy ktoś do mnie pisał.  Po prostu zasnęłam nawet sama nie wiem kiedy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz