Translate

czwartek, 26 stycznia 2012

Rozdział III

Obudziłam się dopiero koło 13. Dawno tak długo nie spałam. Byłam wypoczęta i pełna życia, choć noga strasznie bolała. Chyba jednak wczoraj przesadziłam z tym spacerem, ale im szybciej ją rozchodzę, tym szybciej będę mogła wrócić do normalnego życia. Wzięłam poranny prysznic, umalowałam się i ubrałam znowu w różowy dres. Nie planowałam dzisiaj nigdzie wychodzić, więc nie obchodziło mnie co na siebie włożę. Gdy wyszłam z łazienki zegar wskazywał 14, więc stwierdziłam, że nie ma sensu jeść śniadania i poczekam na obiad. Włączyłam więc laptopa a w między czasie sprawdziłam telefon. Miałam 16 nieodebranych połączeń od Ani i 7 od Lory. Do tego ze sto esków. Przeczytałam parę, ale w każdym było to samo "Hej Pat .. co się z Tobą dzieje .? Czemu nie odbierasz .?" , "Pat odbierz do jasnej cholery, jesteś o coś zła .?" itp. Od razu weszłam w wiadomości odebrane zaznaczyłam wszystko i dałam usuń. Weszłam na fb z nadzieją, że może, któreś z nich jest, ale niestety się myliłam. Zadzwoniłam więc do Ani, ale miała wyłączony telefon. Stwierdziłam, że pewnie ma rozładowany, bo to u niej normalne. Wykręciłam więc numer do Lory, odebrał po pierwszym sygnale.
- No nareszcie .! - krzyczał do słuchawki - Czyś ty rozum postradała, co się z Tobą działo .?!
- Cześć, też się cieszę, że Cię słyszę.
- Zaraz u Ciebie będziemy, mam nadzieję, że nie biegasz goła po domu.-usłyszałam śmiech Anki w tle.
- Ha.ha. a jakbyś pytał serio to ... może nie spieszcie się .!
- Cooo .?! -usłyszałam zdziwienie w jego głosie.
- Przecież żartuję, wariacie .! - krzyknęłam do słuchawki - Czekam. Pa. - i się rozłączyłam. Sprawdziłam jeszcze parę stronek na necie a pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z łóżka a gdu otworzyłam drzwi od swojego pokoju zobaczyłam Damiana grożącego mi palcem
- A Ty gdzie .? Masz odpoczywać a nie się gdzieś włóczyć.
- Przecież już zdjęli mi gips.
- Do łóżka powiedziałem .!
- Dobra, dobra. - odwróciłam się i mruknęłam - przewrażliwiony palant.
- Że co proszę .?
- Nic, nic .. mówiłam tylko, że też cię kocham. - wyszczerzyłam do niego zęby, ale wiedziałam, że spotka mnie teraz kara za moje żarty.
- O nie, nie, nie .. nie ujdzie Ci to na sucho. Możesz powtórzyć co powiedziałaś .?
- Nooo .. nie.
- Tchórzysz .?
- Nie, no skąd. Powiedziałam .. że jesteś przewrażliwionym palantem - dzwonek znów zadzwonił.
- Odwołaj to - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Ani mi się śni .!
- Odwołaj, bo tego pożałujesz.
- Taak .. a co mi zrobisz .?
- Cóż, nie wiem czy wiesz, ale jestem bardzo dobry w ... - wtedy rzucił się na mnie, że wylądowaliśmy na moim łóżku i zaczął mnie łaskotać. Smiałam się i błagałam go o litość, ale to nic nie dawało. Zaczęłam więc krzyczeć na całe gardło. Do pokoju wpadła dwójka moich przyjaciół krzycząc
- Pat wszystko gra .? Usłyszeliśmy krzyki i ..
- Aaa .. więc to o to chodzi - Ania zaczęła się śmiać i wskoczyła Damianowi na plecy, żeby mnie uratować. Wtedy się poddał i dał mi spokój.
- Wariaci. - powiedział Lora i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ej .. przestańcie mnie w końcu przezywać ... Nie jestem ani przewrażliwionym palantem - mówiąc to popatrzył na mnie - ani wariatem, przynajmniej jeszcze nie - puszczając do mnie oczko.
- Dobra, dobra sadysto .. jeszcze oberwiesz za to, że mnie zaatakowałeś.
- Taak .? To może jeszcze trochę cię połaskotam, żebyś faktycznie miała za co się odegrać .? - zaczął się do mnie zbliżać a ja zaczęłam się chować za łóżko i błagać o litość. - No widzisz .. jesteś niegroźna.
- Niech ci będzie .. wygrałeś.
- No i nie mogłaś tak od razu .? Dobra zostawiam was, niektórzy nie mogą wysługiwać się innymi :P
Gdy tylko Damian zamknął drzwi, przyjaciele zasypali mnie tysiącem pytań i żadnego nie zrozumiałam, bo mówili jednocześnie.
- Chwilaa .! - krzyknęłam, żeby dali mi dojść do słowa. - Nie mówcie oboje na raz, bo nic nie umiem zrozumieć, powoli i wyraźnie, a postaram się wam pomóc. - mówiąc to pokazałam im język.
- Dobra, słuchaj - Ania miała bardziej gadane więc to ona zaczęła mnie o wszystko wypytywać. - Co się wczoraj z Tobą działo .? Dzwoniłam z dwadzieścia razy.
- No wiem, przepraszam, ale poszłam na spacer z Kiarą do parku. Zdjęli mi ten nieszczęsny gips, a że dobrze się czułam i ostatnio ciągle leżałam w łóżku, postanowiłam rozprostować kości.
- Mogłaś zadzwonić, poszłabym z Tobą.
- Wiem, ale jak weszłam do parku, to miałam taką ochotę posłuchać muzyki i pobyć sama ze swoimi myślami.
- No rozumiem. Ale odebrać mogłaś.
- Sorrki, ale telefon miałam w torbie.
- No dobra, niech ci będzie. A dobrze się już czujesz .?
- No bywało lepiej, ale gorzej też.
- Tzn. .?
- Noga trochę boli, chyba ją przeforsowałam wczoraj.
- No cóż, więc muszę przesunąć swoje plany ...
- Jakie plany .?
- Zakupyy .! - Lora ucieszył się jak głupi. On naprawdę czasem zachowywał się jak gej.
- To może jutro .? - zaproponowałam. I tak miałam się wybrać w ciągu najbliższych dni.- dzisiaj noga trochę odpocznie, a jutro możemy ruszać.
- Zgoda. Wpadniemy o 12, żeby zdążyć obejść wszystkie sklepu w galerii.
- Ok .. a co robimy dzisiaj .?
- Ja za godzinę jestem umówiony z Nikki, ale nie mamy żadnych planów, więc możemy wpaść.
- No zgoda. Zaraz zadzwonię po resztę i zrobimy małą imprezkę. Ania pomożesz przynieść jakieś chipsy, co nie .?
- No jasne .. a do której imprezka .? Bo wiesz, że muszę napisać mamie.
- Do rana - wyszczerzyłam zęby i posłałam całusa.
- Ok .. tylko musisz pożyczyć pidżamę, bo nie chce mi się iść do domu po rzeczy.
- Spoko .. może coś w tych pudłach znajdziemy.
- Dobra dziewczyny, to ja spadam po Nikki, a wy tu wszystko naszykujcie.
O 15 Damian zawołał nas na obiad. Potem pomógł wszystko przygotować i posiedział z nami do 17, zanim wszyscy przyszli. Na noc zostali tylko Ania, Lora i Nikki, bo reszta gdzieś jechała z samego rana. Ale i tak miło spędziłam ten dzień. Pogadaliśmy, pośmialiśmy i nauczyliśmy Kiarę dwóch komend "siad" i "leżeć". Mieliśmy przy tym najwięcej frajdy.
Następnego dnia wstaliśmy o 11, więc na zakupy poszliśmy od razu ode mnie. Nikki poszła z nami i bardzo się z tego cieszę, bo gdyby nie ona nic bym nie kupiła. Przyjaciele nosili mi torby, bo tym razem wzięłam obie kule, żeby znów niepotrzebnie nie cierpieć, a było tego trochę. Kupiłam sobie trzy pary nowych butów, 4 pary spodni, dwie torby, 2 kurtki, kapelusz, 4 bluzki z długim rękawem, T-shirt, top, dwie chustki, kosmetyki i biżuterię. Po udanych zakupach poszliśmy na pizzę. Tak dawno jej nie jadłam i miałam tak wielką ochotę, że zjadłam trzy kawałki. Ania oddała mi jeden, bo stwierdziła, że muszę przytyć a ona schudnąć. Nie kłóciłam długo, bo pizza była naprawdę pyszna. Do domu wróciłam koło 19.30. Ania zaniosła moje torby na górę a potem przyszła do mnie do salonu. Posiedziałyśmy jeszcze trzy godzinki, a potem pożegnałyśmy. Damian zaniósł mnie na górę i zauważyłam, że ma nadzwyczaj dobry humor.
- Braciszkuu .. .?
- No, co jest .?
- Jak ona ma na imię i kiedy ją poznam .?
- Ale, że kogo .? - oczy mu się świeciły a uśmiech zrobił jeszcze większy.
- Serio chcesz grać w tę grę .?
- No dobra, dobra. Ma na imię Nina i jest .. i jest .. no po prostu super. Te jej oczy i włosy, i ten śmiech .. a jaka jest zabawna. No po prostu anioł, nie dziewczyna.
- Uuu .. chyba się zakochałeś.
- Noo .. chyba tak. Ale na razie ani słowa ojcu. - zrobiłam gest zamykanych na klucz ust i mocno go uścisnęłam. - Na pewno ją polubisz. Ona jest totalnym przeciwieństwem wszystkich moich poprzednich dziewczyn.
- Skoro tak mówisz .. to wierzę ci na słowo. Może pójdziemy jutro we trójkę do kawiarni na gorącą czekoladę .?
- Świetny pomysł. Już do niej piszę.
Umówiliśmy się na 16 w kawiarni. Cieszyłam się szczęściem  Damiana. Przynajmniej on ma kogoś i jest szczęśliwy. Ja wciąż nie wiedziałam, czy chcę mieć chłopaka po ostatnim razie. Na początku wszyscy są mili i kochani, a potem dowiadujesz się całej prawdy i męczysz jeszcze dwa lata w szkole z tą osobą. No ale to jest nieuniknione.
Na spotkanie z Niną ubrałam się w nowe ciuchy. Wybrałam beżowe dżinsy, czarny top, białą bluzkę z tygryskiem, czarne buty, skórzaną kurtkę, beżową chustkę i torbę. Makijaż zrobiłam nowymi kosmetykami i wyszedł mi naprawdę super. Już dawno nie miałam okazji, żeby się wystroić. Gdy mieliśmy wychodzić Kiara podbiegła do nas a w pyszczku trzymała swoje szelki. Była taka mądra i słodka, chciała iść z nami.
- Damian, możemy ją wziąć .?
- Nie ma mowy. Jak weźmiemy ją to resztę też, a nie dam rady z trzema szczeniakami.
- Nie musimy brać reszty, bo tylko ona chce iść - patrzyłam na nią, a ona przekręciła łepek na bok. Była taka słodka i o prostu musiała iść z nami. - No proszę, weźmy ją.
- Nie ma mowy.
- No, ale posłuchaj ... ty będziesz musiał jej pilnować tylko jak będziemy szli i dasz radę, bo ja się będę wlekła, a w kawiarni mi ją dasz. Poza tym, my dziewczyny lecimy na szczeniaki, wierz mi, jak ją weźmiemy, Nina będzie już Twoja na 1000%.
- Mówisz, że lecicie na szczeniaki .?
- Ehem .. i to jaaak.
- No dobra mała idziesz z nami.
- Taaak .! - zaczęłam klaszczeć w dłonie jak mała dziewczynka. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy. Do centrum nie mieliśmy daleko, normalnie przeszłabym w niecałe 15 minut. Jednak dzięki kulom doszliśmy tam w 45 minut. Damian marudził, że gdybyśmy nie wzięli Kiary to mógłby mnie wziąć na ręce i zanieść, a tak to musimy się wlec. Przekonałam go jednak mówiąc, że skoro wzięliśmy Kiarę to nie będę im przeszkadzać, tylko zajmę się nią.
Przed kawiarnią stała dziewczyna, miała rude włosy, była chuda i wysoka i miała gust jeśli chodzi o ciuchy. Robiła coś na telefonie, pewnie pisała do Damiana gdzie jesteśmy, bo mieliśmy małe opóźnienie.
- Faktycznie ładna. - powiedziałam do brata.- Mam nadzieję, że charakter też ma fajny.
Dziewczyna przestała pisać rozejrzała się a gdy nas zobaczyła, schowała telefon i do nas podeszła.
- Myślałam, że mnie wysta ... - ale przerwała w połowie, gdy zobaczyła, że mam kule. - Ojej co się stało .?
- A długo by opowiadać. jestem Pat, tzn. Patrycja, ale wszyscy mówią mi Pat.
- Cześć, jestem Nina. - wyciągnęła rękę na powitanie, ale zaraz ją zabrała  i przytuliła.
- Dużo o Tobie słyszałam.
- Mam nadzieję, że nic złego.
- Nie, spokojnie. Z tego co słyszałam, nie masz wad. - zaśmiałyśmy się, a potem nastała cisza. Damian był serio zestresowany i chyba nieco onieśmielony. - Ee .. mam nie patrzeć, jak się będziecie witać .? Wiecie może i teraz chłopaka nie mam, ale jeszcze pamiętam jak to jest.
- Nie no, ok. Następnym razem będzie lepiej obiecuję. Wiesz, pierwsze spotkanie z Tobą i wgl, jestem taka zestresowana.
- Spotkaniem ze mną .? Spokojnie ja nie gryzę, ale na Kiarę radzę uważać, jeszcze wychodzą jej zęby, a małe to one już wcale nie są.
- Ojejku .. jaki śliczny psiak.
- Tak, w domu są jeszcze dwa takie małe i mamusia.
- O matko .. jaki słodziak. - gdy Nina bawiła się z Kiarą, ja szepnęłam Damianowi :
- Mówiłam, że będzie cała Twoja.
- Miałaś rację.
- Dobra, sorki rozumiem, że szczeniak to wielkie przeżycie jak się nie ma psa, ale możemy iść do środka. Nie ustoję już dłużej.
- Tak, jasne. Przepraszam.
- Nie ma za co. Naprawdę. Możesz ją wziąć na kolana.
Gdy byliśmy już pod drzwiami, Nina wzięła Kiarę na ręce, a Damian podszedł otworzyć drzwi. Damian był w nią strasznie zapatrzony kiedy wchodziła do środka. Mi w tym momencie zrobiło się strasznie gorąco i głowa zaczęła boleć. Zdołałam tylko powiedzieć
- Damian, ja ... - i czułam jak upadam. W ostatniej chwili ktoś mnie złapał. Słyszałam wszystko co się dzieje, ale moje ciało było takie ciężkie, a ja nie miałam nad nim żadnej kontroli. Kiara zaczęła szczekać jak opętana.
- Pat, co Ci jest .? Pat .? Słyszysz mnie .?
- Damian, co jej jest .?
- Nie wiem. Dzwoń po karetkę. - wtedy moje oczy jakby same się otworzyły. I zobaczyłam brata, pochylającego nade mną.- Czekaj .! Pat, słyszysz mnie .?
- Tak. - pomógł mi usiąść.
- Co ci się stało .?
- Nie wiem, głowa zaczęła mnie strasznie boleć i zrobiło mi się gorąco, potem ciemność. - dotknęłam głowy w miejscu, gdzie miałam bliznę i poczułam tam coś mokrego. Na dłoni miałam krew. - O mój Boże. - Nie wiedziałam co się dzieje. Damian popatrzył na moją dłoń i go zamurowało.
- Damian .. Damian .! - Nina próbowała opanować sytuację. - Masz, tu są kluczyki i dowód rejestracyjny mojego samochodu. Zabierz ją do szpitala, a ja zajmę się Kiarą. Psa na pewno nie puszczą, a Ty musisz być z siostrą.
- Tak .. jedziemy do szpitala. - Wziął mnie na ręce, a Nina moje kule i Kiarę. Wsadził mnie do samochodu i obwiązał mi głowę swoim szalikiem.  Słyszałam jak żegnał się z Niną.
- Przepraszam, że to tak wyszło. Masz tutaj klucze od mojego domu, trafisz sama .?
- Tak, spokojnie.
- Dobrze, odnieś Kiarę a ja kogoś do ciebie wyślę, żebyś nie siedziała sama.
- Ok, jedźcie już. - dali sobie buziaka i Damian wsiadł do samochodu. Ruszył i jechał najszybciej jak mógł. W jego oczach było przerażenie.
- Przepraszam, że zepsułam to spotkanie. Zapowiadało się tak fajnie.
- Nie masz za co przepraszać, przecież nie zrobiłaś tego specjalnie.
- No tak. - jechaliśmy chwilę w ciszy. Potem zadałam mu pytanie, które dręczyło by mnie cały dzień.
- Dlaczego nie powiedziałeś jej o mamie .?
- Po prostu ... - znów cisza.
- Po prostu co .?
- Chyba nie jestem gotowy, żeby opowiadać o tym ludziom.
- Ale wiesz, że im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla was .?
- Wiem, wiem .. powiem jej. Poza tym będę musiał, bo na pewno będzie chciała wiedzieć co ci jest.
- No tak. W końcu nie mdleje się tak bez powodu.
- No właśnie. - gdy dojechaliśmy na miejsce. Damian pomógł mi wysiąść z samochodu i zaprowadził do środka. W recepcji poprosił o mojego lekarza, a pielęgniarka kazała nam poczekać w izbie przyjęć.

___________________________________________________________

Upss .. chyba się troszeczkę za bardzo rozpisałam. No, ale jak miałam wenę to pisałam. Mam nadzieję, że to nie jest jakieś lanie wody. Piszcie co wam nie pasuje, nie wiem, może za bardzo wgłębiam się w szczegóły .?  Czekam na wasze opinie :)


NIEKTÓRE RZECZY KUPIONE PRZEZ PAT: 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz