W drodze powrotnej do hotelu wstąpiliśmy jeszcze coś zjeść,
ale przed dwudziestą byliśmy z powrotem. To był wczesny wieczór, więc
postanowiliśmy iść na spacer po plaży, żeby nie siedzieć w budynku. Spacer
przerodził się w wygłupy z Kiarą, której bardzo spodobało się morze. Ania
wskoczyła do wody, a moja kochana suczka poszła w jej ślady. Morze było
spokojne, praktycznie pozbawione fal. Zostałam sama na brzegu, bo Tomi
oczywiście rozmawiał przez telefon paręnaście metrów dalej. Obserwowałam go
chodzącego i bawiącego się piaskiem. Zdałam sobie też sprawę, że jutro mija
jego tydzień wolnego, a przeze mnie cały czas siedział w hotelu. Na początku
mówił, że chce się wyszaleć, a tymczasem pilnował zranionej dziewczyny swojego
brata. Zauważyłam, że skończył już rozmawiać przez telefon, ale po jego
zachowaniu widać było, że coś nie poszło po jego myśli. Kopnął kilka razy w
piach, a potem przykucnął z założonymi rękami na głowę. Był to dość smutny
widok. Chciałam do niego podejść, ale uznałam, że pewnie chce być sam i chwilę pomyśleć. Ale z drugiej
strony wiem, że ja bardzo potrzebowałam czyjegoś wsparcia w ostatnich dniach.
Podeszłam więc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu, spytałam czy wszystko
gra.
- Tak, jasne. Wszystko zawsze jest w jak najlepszym
porządku. – i dopiero wtedy, gdy się odezwał, zorientowałam się, że płakał.
- Na pewno .?
- Tak. Ale dzięki.
- Żałujcie, że nie weszliście. Woda jest świetna. A Kiara .?
Jest chyba urodzona w basenie. Co robimy dalej .? Zostajemy tu czy spadamy spać
.?
- Właściwie .. to mam pewien pomysł – popatrzyli na mnie
zaciekawieni – Sądzę, że wszyscy musimy odreagować, więc proponuję wypad na
jakąś imprezkę. Jestem pewna, że Tomi zna jakiś świetny club tutaj.
- Świetny pomysł. To zbierajmy się, bo trzeba się jakoś
przygotować.
Uwinęłyśmy się z Anią mega szybko z makijażem i wyborem
ubrań. Ja zdecydowałam się na czarne rurki, białą bokserkę z cekinami i czarne
szpilki. Ania wybrała jasno-różowe rurki, zwykłą białą, dopasowaną bokserkę i
jasne szpilki. Tomi ubrał jasne, dopasowane dżinsy i czarną, zapinaną koszulę.
Dodatkowo na jego lewym nadgarstku zagościła srebrna bransoleta. Wsiedliśmy w
samochód, bo Tomi stwierdził, że nie będzie dzisiaj pił i w ciągu jakichś
piętnastu minut znaleźliśmy się pod clubem. Od razu z Anią zwątpiłyśmy, gdy
zobaczyłyśmy jaka jest kolejka do wejścia.
- Em Tomi .. nie znasz może jakiegoś innego clubu .? Tutaj
będziemy czekać do rana zanim wejdziemy.
- Tu jest mnóstwo innych clubów, ale uwierzcie mi, że nie
pożałujecie jak wejdziecie. Poza tym .. jeśli mogę prosić – wyciągnął do mnie
rękę, którą złapałam a drugą złapałam Anię, i pociągnął nas za sobą do samego
wejścia, omijając wszystkich. Przy wejściu przywitał się chyba ze wszystkimi
ochroniarzami, chwilę z nimi pogadał,
przedstawił nas i weszliśmy do środka. Wciąż trzymając się za ręce, podeszliśmy
do stolika pełnego arabskich mężczyzn i kilku dziewczyn, które jak się okazało
pochodziły ze Szwecji, Stanów, Francji i była nawet Weronika z Polski. Podobnie
jak przed wejściem Tomi przywitał się ze wszystkimi całując w policzek, jakby
się witał z ciocią, ale widocznie tutaj to normalne. Przedstawił się
dziewczynom a potem przedstawił nas. Nie wiem co im powiedział, bo oczywiście
było to po arabsku, ale wszyscy po kolei zaczęli nas ściskać. Następnie nowi
znajomi zrobili nam trochę miejsca, żebyśmy się dosiedli. Usiadłam koło
Weroniki, koło mnie Ania, a za nią Tomi, który jednocześnie zamykał naszą
półokrągłą kanapę. Zauważyłam, że z drugiej strony stołu po zewnętrznej stronie
też siedzi facet. Zapytałam Weronikę czy to przypadek czy specjalnie tak
usiedli i dowiedziałam się, że gdybym usiadła po zewnętrznej stronie, dałabym
do zrozumienia innym chłopakom w clubie, że przyszłam sama i na pewno by mnie
zaczepiali. A tak jestem nietykalna. Tomi spytał co chcemy do picia i gdy
odszedł jego miejsce na zewnątrz zajął jeden z kolegów. Tunezyjczycy byli
naprawdę ciekawym społeczeństwem. Dla nich dziewczyna kumpla była nietykalna i
jeśli jeden był nieobecny w towarzystwie, o jej bezpieczeństwo dbali koledzy.
Potem wracał i sam się o nią troszczył. I tak też to faktycznie wyglądało.
Siedzieliśmy i piliśmy, zaprzyjaźniłyśmy się ze wszystkimi dziewczynami. Do
Tomiego co chwila ktoś podchodził, witał się z nim i ucinał małą pogawędkę. Gdy
byłyśmy nieco wstawione postanowiłyśmy potańczyć. Poszłyśmy wszystkie, ale
chłopcy nie byli za bardzo chętni. Oczywiście jeden poszedł z nami dla ochrony.
Ja gdy tylko wstałam poczułam jak procenty ogarnęły całe moje ciało. Ale
zaczęłyśmy tańczyć jak szalone i wszystko przestało mieć znaczenie.
- Przepraszam, zatańczysz ze mną .? – Ania zgodziła się bez
wahania. Nic dziwnego .. nie dość, że Polak to jeszcze ładny i przystojny no i
z manierami. Ania nas sobie przedstawiła, żebym podczas krótkiej rozmowy z nim
mogła wyczaić, na którą leci. Byłam w 100% pewna, że tańczy z właściwą
dziewczyną, więc usunęłam się nieco na bok, żeby też trochę odpocząć.
- Przyszłaś tu podpierać ściany .?
- Ha.ha. .. po prostu na małą chwilkę usuwam się na bok.
Poza tym to ty cały czas siedzisz.
- Musiałem po prostu obgadać jedną sprawę z chłopakami. A Ty
czemu usuwasz się na bok .?
- Ania wyrwała jakiegoś przystojniaczka i mamy taką umowę.
Jak jedna działa, druga na chwilę znika, żeby nie było rozpraszania. Patrz na
nią .. jest w swoim żywiole.
- Z Piotrusiem .? No nie żartuj.
- Znasz go .?
- To jest mój najlepszy przyjaciel. Mieszka koło moich dziadków.
Znamy się od urodzenia. Zaprosiłem go na jakiś czas tutaj. I myślę, że będą do
siebie idealnie pasować.
- A więc oficjalnie stwierdzam, że Ania będzie miała
całkowicie udane wakacje. A teraz .. czy mogę doznać tego zaszczytu i zatańczyć
z panem .?
Nie czekając na odpowiedź pociągnęłam go na parkiet. Super
nam się razem tańczyło. Tomi wiedział co robi, a gdy w głośnikach rozbrzmiał
hip-hop, oboje byliśmy na właściwych miejscach. Zaraz potem DJ puścił coś
wolniejszego, żeby można było złapać trochę tchu. Przytuleni kołysaliśmy się w
rytm muzyki. Spojrzałam w stronę Ani, która była wniebowzięta. Gdy DJ znów
przyspieszył tempo, żałowałam, że piosenka tak szybko się skończyła. Tomi
najwidoczniej też. Zostaliśmy jeszcze przez chwilę w tej samej pozycji. Potem
coś mi odbiło i zaczęłam tańczyć jak .. nie wiem jak to nazwać. Po prostu
podczas każdego ruchu, jaki wykonywałam nasze ciała się stykały. Gdy obejmował
mnie od tyłu, założyłam ręce na jego kark, a na swoim czułam jego oddech. Jego
ręce błądziły po moim ciele, co przyprawiało mnie o ciarki. Zaczęłam się
wyginać, żeby poczuć go jeszcze bardziej przy sobie. Zakładam, że dużą w tym
zasługę miały wypite procenty, ale mimo wszystko podobało mi się to.
- Może teraz ze mną tak zatańczysz, suczko .? – usłyszałam w
języku angielskim. Był to ten sam facet, który zaczepił nas na ulicy pierwszego
dnia. Tomi zareagował podobnie jak wcześniej. Arabski język był dla mnie jednym
wielkim bełkotem, ale nie wyglądało to za dobrze. Coś tam sobie tłumaczyli,
gestykulowali i gdy wyglądało, że sytuacja została opanowana, arab popchnął
Tomiego. Ten cofnął się ledwo pół kroku, ale grożąc mu palcem coś mu
odpowiedział. Widziałam jak tamten zaciska dłonie w pięści. Wtedy zauważyłam,
że koledzy Tomiego stanęli za nim. Wśród nich znaleźli się też dwaj
ochroniarze. Ania i Piotrek nagle znaleźli się koło mnie. Facet wystraszył się
i wycofał. Reszta klubowiczów wyglądała jakby nic nie widziała. Tomi podszedł
do nas, a reszta się rozeszła.
- Wszystko gra .? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Po prostu bałam się .. bałam się, że wyjdzie z tego
grubsza afera.
- To jakiś idiota, który szuka naiwnej dziewczyny. Chcesz
usiąść .?
- Byłoby super.
Poszliśmy do stolika, gdzie siedziała jedna z dziewczyn i
dwóch naszych znajomych. Zaraz po nas przyszła Ania z Piotrkiem. Posiedzieliśmy
jeszcze trochę i postanowiliśmy wrócić, żeby jutro na sesji nie wyglądać jak
mumie. Nawet nie wiedziałam, że jestem tak zmęczona, dopóki się nie położyłam.
Rano obudził mnie Tomi, bo Ania rozmawiała przez telefon z Piotrkiem.
Rano obudził mnie Tomi, bo Ania rozmawiała przez telefon z Piotrkiem.
- Która godzina .?
- Po dziewiątej.
- O rany. Przyda się z 10l wody na dzisiaj. Lepiej zrób
zapas. – zaśmiał się tylko i zostawił samą, żebym mogła się ogarnąć.
Dzisiaj już pozowałyśmy razem. Tomi był naszym fotografem,
bo Krzyśkowi wczoraj skończyła się umowa. Dzisiaj miałyśmy dość łatwe zadanie
.. plotkowanie między dwoma przyjaciółkami. Ania opowiadała mi o wczorajszym
wieczorze spędzonym z Piotrkiem, a Tomi po prostu to fotografował. Śmiał się z
nas tylko, że obgadujemy przy nim jego przyjaciela. Koło trzynastej
skończyliśmy i nie mogliśmy zacząć nowego tematu, bo miał się on odbyć na
pustyni, która została zaplanowana na jutro. Wróciliśmy więc do hotelu i Ania
zaczęła się szykować na wieczorną randkę z Piotrkiem. Ja z Tomim poszliśmy coś
zjeść. Gdy wróciliśmy, Ania oświadczyła, że wychodzi, bo oboje są wolni więc po
co marnować czas.
- Spoko, leć myszo. Baw się dobrze. – i tyle ją widziałam. –
to co robimy z resztą dnia .?
- Właściwie to musze załatwić parę spraw na mieście.
- Oh .. jasne. Zapomniałam, że niektórzy mają prawdziwą
robotę. Posiedzę sobie i poczytam książkę, albo pobawię się z Kiarą. Sama
samiuteńka.
- Em .. możesz jechać ze mną jak chcesz.
- O .. nie, nie przejmuj się mną. Tak się tylko rozczulam
nad sobą. Przyzwyczajam się do nowej sytuacji.
- Ale .. ja bym naprawdę chciał, żebyś pojechała ze mną. –
patrzył mi w oczy i gdybym nie siedziała, to chyba właśnie bym upadła.
Zgodziłam się, ale nie umiałam przerwać tego spojrzenia. Podał mi rękę i wziął
Kiarę na ręce, a ona nawet nie zareagowała. To było dziwne. Normalnie unikała
ludzi, a jak ktoś ją wziął na ręce to się zaczynała wiercić i drapać, piszczeć,
czasem nawet gryźć a ząbki już miała ostre. Sama zarobiłam parę razy w szczękę
z jej główki. A u niego była spokojna.
- Co mi się tak przyglądasz .?
- Nie, po prostu .. nikt nigdy oprócz mnie jej nie nosił.
- Oh .. przepraszam. Nie wiedziałem, że ..
- Nie, nie o to chodzi. To ona nikomu nie pozwalała, a u
Ciebie jest taka spokojna. Nie ważne, chodźmy. – jechaliśmy już jakieś
piętnaście minut w ciszy – To co właściwie musimy załatwić .?
- Na początek małe zakupy. Klisza, parę nowych kart pamięci,
papier do zdjęć, nowa lampa. Potem muszę wynająć parę wielbłądów, a na koniec
trzeba zapakować całe studio do dwóch samochodów.
- Wielbłądy , serio .? Będziemy jechać po pustyni na
wielbłądach .? Musisz mi koniecznie zrobić kilka zdjęć do mojego albumu
rodzinnego.
- Właściwie to wielbłądy mają być dla dzieci z mojej
fundacji, które tu przyjechały, ale myślę, że da radę zrobić parę fotek.
- Fundacja … i to Twoja .? Nie wyglądasz na faceta,
prowadzącego fundację.
- Tak, wiem. Od każdego to słyszę. – Był zawstydzony. No ja
nie mogę, on się naprawdę przy mnie stresował. Taki facet jak on i stres przy
dziewczynie.
Pierwsze zadanie poszło dość szybko. Sprzedawca powiedział
mi parę miłych komplementów, które Tomi musiał oczywiście mi przetłumaczyć.
Następnym przystankiem było tzw. przeze mnie „wielbłądowo”. Na miejscu
przywitał nas właściciel i od razu poprowadził do stajni. Muszę przyznać, że
śmierdziało tam niemiłosiernie, gorzej niż w stajni konnej, ale to zapewne
przez panującą tam temperaturę. Tomi załatwiał swoje sprawy a ja chodziłam od
boksu do boksu i bawiłam się z wielbłądami. W jednym boksie był całkiem mały
wielbłądek. Przed chwilą widziałam jak wyprowadzali jego mamę. Weszłam do
boksu, nie zastanawiając się nad tym czy powinnam. Maluch od razu do mnie
podszedł, ciekawy kim jestem. Był słodziutki. Wzięłam trochę suchej trawy z
wiaderka, które stało w środku i dałam maluchowi. Gdy zjadł jeszcze chwilę
sobie z nim porozmawiałam, dopóki nie przyszedł Tomi, a z nim właściciel, który
był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Do you
like him .?
- So much. He
is very cute.
- I can
give u him. If u stay here with me, this small camel will be yours. –
czy ja właśnie dostałam propozycję „nie do odrzucenia” .? Kurczę .. mężczyźni
byli tutaj naprawdę otwarci, bezpośredni i nie przejmowali się za bardzo tym co
wypada a co nie.
- Come on
Salah, want u make me angry or what .? I told u she`s my wife and what r u
doing .?
- But she
is so beautiful man. I have to have her.
- Only one
thing which u can have are my money when I`ll get my camels tomorrow, ok .? Pat
.. ? – wyciągnął do mnie rękę, którą od razu złapałam i wyszliśmy. Jeszcze nie
widziałam Tomiego tak wkurzonego. Mi też nie było za bardzo do śmiechu, no ale
w końcu to inna kultura i mentalność. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w
stronę studia.
- Więęęc .. teraz zostałam Twoją żoną .? Mamy może jakieś
zdjęcia z naszego ślubu .? – popatrzył na mnie i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Właśnie na takiego Tomiego lubiłam patrzeć. Droga do studia była długa, ale
przyjemna. Tomi się rozweselił i rozgadał. Poznawaliśmy się z minuty na minutę.
- Musimy coś wymyślić, żebyś nie musiała kłamać każdemu
facetowi, którego spotkasz, dlaczego mu odmawiasz. Tylko nie mam pojęcia, co
może pomóc.
- A jak radzą sobie muzułmanki .?
- Nie wychodzą z domu bez męża. – znowu się zaśmialiśmy.
Ogólnie teraz wszystko wydawało się zabawne, przynajmniej do następnego razu,
który z pewnością nastąpi.
___________________________________________________________________
To tak .. na początek dla tych, którzy twierdzą, że angielski to czarna magia, małe tłumaczenie :
Do you like him .?- Lubisz go .?So much. He is very cute.- Bardzo. Jest taki słodziutki.I can give u him. If u stay here with me, this small camel will be yours.- Mogę Ci go dać. Jeśli zostaniesz tu ze mną, ten maluch będzie Twój.Come on Salah, want u make me angry or what .? I told u she`s my wife and what r u doing .?- Przestań Salah, chcesz mnie rozzłościć czy co .? Mówiłem Ci, że to moja żona a Ty co robisz .?But she is so beautiful man. I have to have her.- Ale ona jest taka piękna, człowieku. Musze ją mieć.Only one thing which u can have are my money when I`ll get my camels tomorrow, ok .? Pat .. ?- Jest tylko jedna rzecz jaką możesz mieć, moje pieniądze, gdy dostanę jutro swoje wielbłądy, rozumiesz .? Pat .?
Okej .. niektórzy pewnie pomyślą, że bez sensu było dodanie dialogu po angielsku, a potem tłumaczenie go, ale ja uważam, że po angielsku brzmi on o wiele lepiej niż w naszym języku. Ogólnie muszę się przyznać, że miałam mały problem z tym rozdziałem, bo napisałam kilka do przodu a ten wyszedł długi aż na 7 stron w wordzie i nie za bardzo wiedziałam, w którym momencie go uciąć i zrobić z niego dwa. Niby mi się to udało, ale nie do końca jestem zadowolona, że musiałam to zrobić. Ale mam nadzieję, że się podoba ;)
Całuski od Patt. ; ***
Ucieszyłam się, kiedy ten facet nic nie zrobił Patt. Miała fajny wieczór i przykro by mi było, gdyby skończył się źle :)
OdpowiedzUsuńHaha, właśnie tak się dziwiłam z końcówki, bo wydawało mi się, że to trochę dziwny moment, ale skoro wyszedł tak długi, to może faktycznie lepiej :) To co, następny rozdział będzie szybko? ^^