Translate

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział XXXVI

W drodze powrotnej do hotelu wstąpiliśmy jeszcze coś zjeść, ale przed dwudziestą byliśmy z powrotem. To był wczesny wieczór, więc postanowiliśmy iść na spacer po plaży, żeby nie siedzieć w budynku. Spacer przerodził się w wygłupy z Kiarą, której bardzo spodobało się morze. Ania wskoczyła do wody, a moja kochana suczka poszła w jej ślady. Morze było spokojne, praktycznie pozbawione fal. Zostałam sama na brzegu, bo Tomi oczywiście rozmawiał przez telefon paręnaście metrów dalej. Obserwowałam go chodzącego i bawiącego się piaskiem. Zdałam sobie też sprawę, że jutro mija jego tydzień wolnego, a przeze mnie cały czas siedział w hotelu. Na początku mówił, że chce się wyszaleć, a tymczasem pilnował zranionej dziewczyny swojego brata. Zauważyłam, że skończył już rozmawiać przez telefon, ale po jego zachowaniu widać było, że coś nie poszło po jego myśli. Kopnął kilka razy w piach, a potem przykucnął z założonymi rękami na głowę. Był to dość smutny widok. Chciałam do niego podejść, ale uznałam, że pewnie chce  być sam i chwilę pomyśleć. Ale z drugiej strony wiem, że ja bardzo potrzebowałam czyjegoś wsparcia w ostatnich dniach. Podeszłam więc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu, spytałam czy wszystko gra.
- Tak, jasne. Wszystko zawsze jest w jak najlepszym porządku. – i dopiero wtedy, gdy się odezwał, zorientowałam się, że płakał.
- Na pewno .?
- Tak. Ale dzięki.
- Żałujcie, że nie weszliście. Woda jest świetna. A Kiara .? Jest chyba urodzona w basenie. Co robimy dalej .? Zostajemy tu czy spadamy spać .?
- Właściwie .. to mam pewien pomysł – popatrzyli na mnie zaciekawieni – Sądzę, że wszyscy musimy odreagować, więc proponuję wypad na jakąś imprezkę. Jestem pewna, że Tomi zna jakiś świetny club tutaj.
- Świetny pomysł. To zbierajmy się, bo trzeba się jakoś przygotować.
Uwinęłyśmy się z Anią mega szybko z makijażem i wyborem ubrań. Ja zdecydowałam się na czarne rurki, białą bokserkę z cekinami i czarne szpilki. Ania wybrała jasno-różowe rurki, zwykłą białą, dopasowaną bokserkę i jasne szpilki. Tomi ubrał jasne, dopasowane dżinsy i czarną, zapinaną koszulę. Dodatkowo na jego lewym nadgarstku zagościła srebrna bransoleta. Wsiedliśmy w samochód, bo Tomi stwierdził, że nie będzie dzisiaj pił i w ciągu jakichś piętnastu minut znaleźliśmy się pod clubem. Od razu z Anią zwątpiłyśmy, gdy zobaczyłyśmy jaka jest kolejka do wejścia.
- Em Tomi .. nie znasz może jakiegoś innego clubu .? Tutaj będziemy czekać do rana zanim wejdziemy.
- Tu jest mnóstwo innych clubów, ale uwierzcie mi, że nie pożałujecie jak wejdziecie. Poza tym .. jeśli mogę prosić – wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam a drugą złapałam Anię, i pociągnął nas za sobą do samego wejścia, omijając wszystkich. Przy wejściu przywitał się chyba ze wszystkimi ochroniarzami, chwilę  z nimi pogadał, przedstawił nas i weszliśmy do środka. Wciąż trzymając się za ręce, podeszliśmy do stolika pełnego arabskich mężczyzn i kilku dziewczyn, które jak się okazało pochodziły ze Szwecji, Stanów, Francji i była nawet Weronika z Polski. Podobnie jak przed wejściem Tomi przywitał się ze wszystkimi całując w policzek, jakby się witał z ciocią, ale widocznie tutaj to normalne. Przedstawił się dziewczynom a potem przedstawił nas. Nie wiem co im powiedział, bo oczywiście było to po arabsku, ale wszyscy po kolei zaczęli nas ściskać. Następnie nowi znajomi zrobili nam trochę miejsca, żebyśmy się dosiedli. Usiadłam koło Weroniki, koło mnie Ania, a za nią Tomi, który jednocześnie zamykał naszą półokrągłą kanapę. Zauważyłam, że z drugiej strony stołu po zewnętrznej stronie też siedzi facet. Zapytałam Weronikę czy to przypadek czy specjalnie tak usiedli i dowiedziałam się, że gdybym usiadła po zewnętrznej stronie, dałabym do zrozumienia innym chłopakom w clubie, że przyszłam sama i na pewno by mnie zaczepiali. A tak jestem nietykalna. Tomi spytał co chcemy do picia i gdy odszedł jego miejsce na zewnątrz zajął jeden z kolegów. Tunezyjczycy byli naprawdę ciekawym społeczeństwem. Dla nich dziewczyna kumpla była nietykalna i jeśli jeden był nieobecny w towarzystwie, o jej bezpieczeństwo dbali koledzy. Potem wracał i sam się o nią troszczył. I tak też to faktycznie wyglądało. Siedzieliśmy i piliśmy, zaprzyjaźniłyśmy się ze wszystkimi dziewczynami. Do Tomiego co chwila ktoś podchodził, witał się z nim i ucinał małą pogawędkę. Gdy byłyśmy nieco wstawione postanowiłyśmy potańczyć. Poszłyśmy wszystkie, ale chłopcy nie byli za bardzo chętni. Oczywiście jeden poszedł z nami dla ochrony. Ja gdy tylko wstałam poczułam jak procenty ogarnęły całe moje ciało. Ale zaczęłyśmy tańczyć jak szalone i wszystko przestało mieć znaczenie.
- Przepraszam, zatańczysz ze mną .? – Ania zgodziła się bez wahania. Nic dziwnego .. nie dość, że Polak to jeszcze ładny i przystojny no i z manierami. Ania nas sobie przedstawiła, żebym podczas krótkiej rozmowy z nim mogła wyczaić, na którą leci. Byłam w 100% pewna, że tańczy z właściwą dziewczyną, więc usunęłam się nieco na bok, żeby też trochę odpocząć.
- Przyszłaś tu podpierać ściany .?
- Ha.ha. .. po prostu na małą chwilkę usuwam się na bok. Poza tym to ty cały czas siedzisz.
- Musiałem po prostu obgadać jedną sprawę z chłopakami. A Ty czemu usuwasz się na bok .?
- Ania wyrwała jakiegoś przystojniaczka i mamy taką umowę. Jak jedna działa, druga na chwilę znika, żeby nie było rozpraszania. Patrz na nią .. jest w swoim żywiole.
- Z Piotrusiem .? No nie żartuj.
- Znasz  go .?
- To jest mój najlepszy przyjaciel. Mieszka koło moich dziadków. Znamy się od urodzenia. Zaprosiłem go na jakiś czas tutaj. I myślę, że będą do siebie idealnie pasować.
- A więc oficjalnie stwierdzam, że Ania będzie miała całkowicie udane wakacje. A teraz .. czy mogę doznać tego zaszczytu i zatańczyć z panem .?
Nie czekając na odpowiedź pociągnęłam go na parkiet. Super nam się razem tańczyło. Tomi wiedział co robi, a gdy w głośnikach rozbrzmiał hip-hop, oboje byliśmy na właściwych miejscach. Zaraz potem DJ puścił coś wolniejszego, żeby można było złapać trochę tchu. Przytuleni kołysaliśmy się w rytm muzyki. Spojrzałam w stronę Ani, która była wniebowzięta. Gdy DJ znów przyspieszył tempo, żałowałam, że piosenka tak szybko się skończyła. Tomi najwidoczniej też. Zostaliśmy jeszcze przez chwilę w tej samej pozycji. Potem coś mi odbiło i zaczęłam tańczyć jak .. nie wiem jak to nazwać. Po prostu podczas każdego ruchu, jaki wykonywałam nasze ciała się stykały. Gdy obejmował mnie od tyłu, założyłam ręce na jego kark, a na swoim czułam jego oddech. Jego ręce błądziły po moim ciele, co przyprawiało mnie o ciarki. Zaczęłam się wyginać, żeby poczuć go jeszcze bardziej przy sobie. Zakładam, że dużą w tym zasługę miały wypite procenty, ale mimo wszystko podobało mi się to.
- Może teraz ze mną tak zatańczysz, suczko .? – usłyszałam w języku angielskim. Był to ten sam facet, który zaczepił nas na ulicy pierwszego dnia. Tomi zareagował podobnie jak wcześniej. Arabski język był dla mnie jednym wielkim bełkotem, ale nie wyglądało to za dobrze. Coś tam sobie tłumaczyli, gestykulowali i gdy wyglądało, że sytuacja została opanowana, arab popchnął Tomiego. Ten cofnął się ledwo pół kroku, ale grożąc mu palcem coś mu odpowiedział. Widziałam jak tamten zaciska dłonie w pięści. Wtedy zauważyłam, że koledzy Tomiego stanęli za nim. Wśród nich znaleźli się też dwaj ochroniarze. Ania i Piotrek nagle znaleźli się koło mnie. Facet wystraszył się i wycofał. Reszta klubowiczów wyglądała jakby nic nie widziała. Tomi podszedł do nas, a reszta się rozeszła.
- Wszystko gra .? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Po prostu bałam się .. bałam się, że wyjdzie z tego grubsza afera.
- To jakiś idiota, który szuka naiwnej dziewczyny. Chcesz usiąść .?
- Byłoby super.
Poszliśmy do stolika, gdzie siedziała jedna z dziewczyn i dwóch naszych znajomych. Zaraz po nas przyszła Ania z Piotrkiem. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i postanowiliśmy wrócić, żeby jutro na sesji nie wyglądać jak mumie. Nawet nie wiedziałam, że jestem tak zmęczona, dopóki się nie położyłam.
Rano obudził mnie Tomi, bo Ania rozmawiała przez telefon z Piotrkiem.
- Która godzina .?
- Po dziewiątej.
- O rany. Przyda się z 10l wody na dzisiaj. Lepiej zrób zapas. – zaśmiał się tylko i zostawił samą, żebym mogła się ogarnąć.
Dzisiaj już pozowałyśmy razem. Tomi był naszym fotografem, bo Krzyśkowi wczoraj skończyła się umowa. Dzisiaj miałyśmy dość łatwe zadanie .. plotkowanie między dwoma przyjaciółkami. Ania opowiadała mi o wczorajszym wieczorze spędzonym z Piotrkiem, a Tomi po prostu to fotografował. Śmiał się z nas tylko, że obgadujemy przy nim jego przyjaciela. Koło trzynastej skończyliśmy i nie mogliśmy zacząć nowego tematu, bo miał się on odbyć na pustyni, która została zaplanowana na jutro. Wróciliśmy więc do hotelu i Ania zaczęła się szykować na wieczorną randkę z Piotrkiem. Ja z Tomim poszliśmy coś zjeść. Gdy wróciliśmy, Ania oświadczyła, że wychodzi, bo oboje są wolni więc po co marnować czas.
- Spoko, leć myszo. Baw się dobrze. – i tyle ją widziałam. – to co robimy z resztą dnia .?
- Właściwie to musze załatwić parę spraw na mieście.
- Oh .. jasne. Zapomniałam, że niektórzy mają prawdziwą robotę. Posiedzę sobie i poczytam książkę, albo pobawię się z Kiarą. Sama samiuteńka.
- Em .. możesz jechać ze mną jak chcesz.
- O .. nie, nie przejmuj się mną. Tak się tylko rozczulam nad sobą. Przyzwyczajam się do nowej sytuacji.
- Ale .. ja bym naprawdę chciał, żebyś pojechała ze mną. – patrzył mi w oczy i gdybym nie siedziała, to chyba właśnie bym upadła. Zgodziłam się, ale nie umiałam przerwać tego spojrzenia. Podał mi rękę i wziął Kiarę na ręce, a ona nawet nie zareagowała. To było dziwne. Normalnie unikała ludzi, a jak ktoś ją wziął na ręce to się zaczynała wiercić i drapać, piszczeć, czasem nawet gryźć a ząbki już miała ostre. Sama zarobiłam parę razy w szczękę z jej główki. A u niego była spokojna.
- Co mi się tak przyglądasz .?
- Nie, po prostu .. nikt nigdy oprócz mnie jej nie nosił.
- Oh .. przepraszam. Nie wiedziałem, że ..
- Nie, nie o to chodzi. To ona nikomu nie pozwalała, a u Ciebie jest taka spokojna. Nie ważne, chodźmy. – jechaliśmy już jakieś piętnaście minut w ciszy – To co właściwie musimy załatwić .?
- Na początek małe zakupy. Klisza, parę nowych kart pamięci, papier do zdjęć, nowa lampa. Potem muszę wynająć parę wielbłądów, a na koniec trzeba zapakować całe studio do dwóch samochodów.
- Wielbłądy , serio .? Będziemy jechać po pustyni na wielbłądach .? Musisz mi koniecznie zrobić kilka zdjęć do mojego albumu rodzinnego.
- Właściwie to wielbłądy mają być dla dzieci z mojej fundacji, które tu przyjechały, ale myślę, że da radę zrobić parę fotek.
- Fundacja … i to Twoja .? Nie wyglądasz na faceta, prowadzącego fundację.
- Tak, wiem. Od każdego to słyszę. – Był zawstydzony. No ja nie mogę, on się naprawdę przy mnie stresował. Taki facet jak on i stres przy dziewczynie.
Pierwsze zadanie poszło dość szybko. Sprzedawca powiedział mi parę miłych komplementów, które Tomi musiał oczywiście mi przetłumaczyć. Następnym przystankiem było tzw. przeze mnie „wielbłądowo”. Na miejscu przywitał nas właściciel i od razu poprowadził do stajni. Muszę przyznać, że śmierdziało tam niemiłosiernie, gorzej niż w stajni konnej, ale to zapewne przez panującą tam temperaturę. Tomi załatwiał swoje sprawy a ja chodziłam od boksu do boksu i bawiłam się z wielbłądami. W jednym boksie był całkiem mały wielbłądek. Przed chwilą widziałam jak wyprowadzali jego mamę. Weszłam do boksu, nie zastanawiając się nad tym czy powinnam. Maluch od razu do mnie podszedł, ciekawy kim jestem. Był słodziutki. Wzięłam trochę suchej trawy z wiaderka, które stało w środku i dałam maluchowi. Gdy zjadł jeszcze chwilę sobie z nim porozmawiałam, dopóki nie przyszedł Tomi, a z nim właściciel, który był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Do you like him .?
- So much. He is very cute.
- I can give u him. If u stay here with me, this small camel will be yours. – czy ja właśnie dostałam propozycję „nie do odrzucenia” .? Kurczę .. mężczyźni byli tutaj naprawdę otwarci, bezpośredni i nie przejmowali się za bardzo tym co wypada a co nie. 
- Come on Salah, want u make me angry or what .? I told u she`s my wife and what r u doing .?
- But she is so beautiful man. I have to have her.
- Only one thing which u can have are my money when I`ll get my camels tomorrow, ok .? Pat .. ? – wyciągnął do mnie rękę, którą od razu złapałam i wyszliśmy. Jeszcze nie widziałam Tomiego tak wkurzonego. Mi też nie było za bardzo do śmiechu, no ale w końcu to inna kultura i mentalność. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę studia.
- Więęęc .. teraz zostałam Twoją żoną .? Mamy może jakieś zdjęcia z naszego ślubu .? – popatrzył na mnie i oboje zaczęliśmy się śmiać. Właśnie na takiego Tomiego lubiłam patrzeć. Droga do studia była długa, ale przyjemna. Tomi się rozweselił i rozgadał. Poznawaliśmy się z minuty na minutę.
- Musimy coś wymyślić, żebyś nie musiała kłamać każdemu facetowi, którego spotkasz, dlaczego mu odmawiasz. Tylko nie mam pojęcia, co może pomóc.
- A jak radzą sobie muzułmanki .?
- Nie wychodzą z domu bez męża. – znowu się zaśmialiśmy. Ogólnie teraz wszystko wydawało się zabawne, przynajmniej do następnego razu, który z pewnością nastąpi.
___________________________________________________________________
To tak .. na początek dla tych, którzy twierdzą, że angielski to czarna magia, małe tłumaczenie : 
Do you like him .?- Lubisz go .?So much. He is very cute.- Bardzo. Jest taki słodziutki.I can give u him. If u stay here with me, this small camel will be yours.- Mogę Ci go dać. Jeśli zostaniesz tu ze mną, ten maluch będzie Twój.Come on Salah, want u make me angry or what .? I told u she`s my wife and what r u doing .?- Przestań Salah, chcesz mnie rozzłościć czy co .? Mówiłem Ci, że to moja żona a Ty co robisz .?But she is so beautiful man. I have to have her.- Ale ona jest taka piękna, człowieku. Musze ją mieć.Only one thing which u can have are my money when I`ll get my camels tomorrow, ok .? Pat .. ?- Jest tylko jedna rzecz jaką możesz mieć, moje pieniądze, gdy dostanę jutro swoje wielbłądy, rozumiesz .? Pat .? 
Okej .. niektórzy pewnie pomyślą, że bez sensu było dodanie dialogu po angielsku, a potem tłumaczenie go, ale ja uważam, że po angielsku brzmi on o wiele lepiej niż w naszym języku. Ogólnie muszę się przyznać, że miałam mały problem z tym rozdziałem, bo napisałam kilka do przodu a ten wyszedł długi aż na 7 stron w wordzie i nie za bardzo wiedziałam, w którym momencie go uciąć i zrobić z niego dwa. Niby mi się to udało, ale nie do końca jestem zadowolona, że musiałam to zrobić. Ale mam nadzieję, że się podoba ;) 
Całuski od Patt. ; ***

1 komentarz:

  1. Ucieszyłam się, kiedy ten facet nic nie zrobił Patt. Miała fajny wieczór i przykro by mi było, gdyby skończył się źle :)
    Haha, właśnie tak się dziwiłam z końcówki, bo wydawało mi się, że to trochę dziwny moment, ale skoro wyszedł tak długi, to może faktycznie lepiej :) To co, następny rozdział będzie szybko? ^^

    OdpowiedzUsuń