Obudziłam się na podłodze
wtulona w Kiarę i częściowo owinięta w jej kocyk. Nawet nie pamiętam kiedy
wczoraj zasnęłam, ale pewnie byłam zbyt zmęczona płaczem, żeby się podnieść i
położyć do łóżka. Zegarek wskazywał dopiero ósmą rano, jednak byłam pewna, że
już nie zasnę. Poszłam więc do łazienki, nalałam gorącej wody do wanny i
leżałam ze słuchawkami w uszach, oddając się moim ulubionym piosenkom. Nie
chciałam myśleć o niczym. Postanowiłam też się dzisiaj z nikim nie spotykać. W
planach miałam leżenie w ogródku, bawienie się z Kiarą i Zuzką. Zwykły nudny
dzień, bez żadnych problemów do rozwiązania. Gdy wyszłam z wanny, starannie się
wytarłam i posmarowałam całe ciało swoim truskawkowym balsamem. Potem ubrałam
szlafrok, mokre włosy zawinęłam ręcznikiem i poszłam do garderoby. Na początku
chciałam się ubrać w zwykły dres, ale stwierdziłam, że to, że dziś się z nikim
nie spotykam, nie jest powodem, abym wyglądała jak strach na wróble.Wybrałam
więc miętowe rurki, ciemnobrązową bokserkę z nadrukiem i białe conversy.
Ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż, nieco mocniejszy niż zwykle.
Następnie posprzątałam pokój, bo było w nim już naprawdę ciężko coś znaleźć. W
kącie obok łóżka znalazłam nawet opakowania po prezentach urodzinowych .! Gdy
skończyłam sprzątać włosy miałam suche, więc włączyłam prostownicę, żeby je
wyprostować. W międzyczasie zaczęłam jeszcze raz je rozczesywać i stwierdziłam,
że zamiast prostować, zrobię sobie kłosa, który będzie opadał na lewym
ramieniu. Końcowy efekt był naprawdę świetny. Kiara już czekała pod drzwiami,
żeby ją wypuścić. Ruszyłam w jej stronę, ale usłyszałam dźwięk smsa. Bez chwili
zastanowienia wzięłam telefon i nawet nie patrząc na ekran, wyjęłam baterię z
aparatu i wszystkie części rzuciłam na łóżko. Zeszłam na dół, szczeniaki
wypuściłam do ogrodu, a sama poszłam do kuchni coś zjeść. Było dopiero
przed 11, a ja miałam ochotę na pizzę. W
zamrażalniku żadnej nie znalazłam, więc wyciągnęłam puszkę coli i pijąc ją,
zastanawiałam się nad innym daniem, które mogłabym zjeść. Na myśl przychodziły
mi jedynie dania obiadowe typu pierogi czy spaghetti. Jednak w lodówce nie było
za dużo do wyboru. Wgl kuchnia świeciła pustkami. Zrezygnowana, stwierdziłam,
że nie jestem głodna i poczekam na obiad. Poszłam do ogrodu, gdzie od razu
podleciały do mnie wszystkie psiaki. Zaczęłam się z nimi bawić, ganiać, drapać
po brzuchu. Zmęczona usiadłam na leżaku i zamknęłam oczy, bo słońce strasznie
raziło, a ja oczywiście nie wzięłam okularów, po które nie chciało mi się iść.
Nie mam pojęcia ile minęło czasu, kiedy do ogrodu wpadła Zuzia i wskoczyła mi
na kolana. W sumie zaciekawił mnie fakt, że nie jest ona w przedszkolu. Ja mam
wakacje od połowy maja, bo zdawałam maturę, ale jej rok szkolny, właściwie
przedszkolny kończy się w czerwcu. Do ogrodu wszedł tata i gdy już chciałam go
o to spytać, uprzedził mnie
- Córeczko, zajmiesz się dzisiaj siostrą .?
- Jasne, nie mam na dzisiaj żadnych planów. A stało się coś .?
- Aah .. po prostu tego wszystkiego nie ogarniam. - usiadł na drugim
leżaku, ale patrzył gdzieś w bok.
- Zuzia, pójdziesz dam pieskom jeść i pić .? - spytałam siostrę, bo coś
czułam, że przy niej tata za dużo mi nie powie.
- Tak, tak, tak .. -odpowiedziała i w podskokach pobiegła do domu
wołając całą trójkę.
- Teraz możesz mówić. - popatrzył na mnie, a ja się do niego
uśmiechnęłam.
- Masz dokładnie taki sam uśmiech jak mama. Tak bardzo mi jej brakuje.
Nie radzę sobie bez niej.
- Co Ty mówisz tatuś. Świetnie Ci idzie.
- Naprawdę .? Lodówka jest praktycznie pusta, cała kuchnia jest pusta.
Wy z Damianem żyjecie na pizzach czy zawsze zjecie coś u znajomych, radzicie
sobie. W sumie to muszę się zająć tylko jednym małym szkrabem, a nie daję rady.
Nie ogarniam tego wszystkiego. Teraz wszystkie dzieci z przedszkola pojechały
na wycieczkę, a ja zapomniałem zapłacić i mała musi teraz siedzieć w domu do
końca tygodnia. Dzieci wrócą, będą opowiadały jak fajnie było, a ona będzie
sama, bo tego wszystkiego nie zobaczy. Wszystko przeze mnie.
- Tatuś nie przejmuj się. Damiana zaraz obudzę i pojedziemy na zakupy.
Możemy je wziąć na swoją głowę, byle byś tylko miał jakąś kaskę na koncie, -
znów się uśmiechnęłam do taty - a Zuzię sami możemy gdzieś zabrać. Zobaczy
lepsze miejsca z nami i też będzie miała co opowiadać. Wszystko da się
załatwić. Ja teraz siedzę w domu, więc mogę też ją na przykład odbierać z
przedszkola i jak będzie jakaś kolejna wycieczka czy zebranie czy cokolwiek,
nie zapomnisz, bo ja ci przypomnę.
- Jesteś aniołem. Ale z tym odbieraniem to się chyba zagalopowałaś.
Przecież w sobotę masz wylot do Tunezji.
- Wiem .. ale wakacje mi nie przepadną. Zawsze mogę polecieć później.
- Nie, nie rezygnuj ze swoich planów. Jakoś się pozbieram i poradzimy
sobie bez Ciebie. A jak już mówimy o Tobie, to wszystko gra .? Z Dawidem też
wszystko w porządku .?
- Tak, czemu pytasz .?
- Bo dawno go u nas nie było.
- Dawid teraz próbuje dogadać się ze swoją mamą. - Tata spojrzał na
mnie pytającym wzrokiem - No,
przyjechała do 0domu Lory, jego rodzice zaproponowali jej, żeby trochę została
i teraz próbują naprawić swoje stosunki matka-syn. Ale nie martw się, na
wakacje jedziemy razem i będzie tylko mój.
- To dobrze, kochanie. Muszę już uciekać do pracy. Nie zapomnij o
siostrze.
- Jasne, leć. - Tata poszedł, a ja jeszcze na odchodne krzyknęłam -
tylko nie zapomnij zostawić kasy na zakupy. - W odpowiedzi usłyszałam tylko
"dobrze, dobrze". Po chwili usłyszałam silnik samochodu w garażu.
Weszłam do domu, zobaczyłam Zuzię bawiącą się barbie i pobiegłam na górę do
pokoju brata.
- Wstawaj braciszku, mamy misję do spełnienia - krzyknęłam siadając na
niego z całą siłą. Damian zerwał się jak oparzony.
- Kobieto, czy Ty mnie chcesz przyprawić o zawał .?
- Ależ gdzież bym śmiała. A teraz zbieraj się szybko.
- Po co .? Która wgl jest .?
- Gdzieś w pół do 12.
- Oszalałaś .! Budzisz mnie o świcie.
- No trudno. Taki nasz marny los. A tak serio, to musimy jechać na
zakupy, z Zuzią w dodatku, bo nie ma co jeść.
- Zakupy z Zuzią .? Ty chyba oszalałaś .! Na zakupy to bym pojechał,
ale nie z tym małym potworem, który chce wszystko, a po 10 minutach ma dość i
zaczyna marudzić. O nie, nie, nie .. w to się nie dam wrobić.
- Za późno, obiecałam tacie.
- Dlaczego Ty mu zawsze obiecujesz, że zrobisz najgorsze zadanie na
świecie .?
- Rozmawiałam z nim dzisiaj. Powiedział, że daje rady tego wszystkiego
ogarnąć. Zuzia do końca tygodnia siedzi w domu, bo zapomniał zapłacić za
wycieczkę. Musimy mu jakoś pomóc.
- Rany. Nigdy bym nie pomyślał, że się do tego przyzna.
- Ja też, dlatego sam widzisz, musi być naprawdę kiepsko. Zbieraj się.
Im szybciej pojedziemy, tym szybciej będziemy mieć to z głowy.
- Dobra. Daj mi jakieś pół godziny.
Zeszłam na dół i przyglądałam się siostrze. Zuzia była ubrana w
pomarańczową bluzeczkę, różowo-brązowe spodenki i do tego niebieskie skarpetki
podciągnięte pod same kolana. Aż się skrzywiłam na ten widok. Tata nigdy nie
miał talentu w doborze ciuchów i kolorów, ale dzisiaj to przeszedł samego
siebie. Wzięłam siostrę na ręce i zaniosłam do jej pokoiku, gdzie ją rozebrałam
prawie do naga i wybrałam nowy zestaw. Miałam z tym mały problem, bo ma ona
więcej ciuchów ode mnie. Jednak w końcu zdecydowałam się na brązowe spodenki,
białą bluzeczkę z zielonym nadrukiem i zielone sandałki. Potem poszłam spakować
swoją torbę, sprawdziłam jeszcze czy tata na pewno przelał pieniądze, bo
gotówki znaleźć nie mogłam. Damian kończył już jeść śniadanie, więc wyszłam z
Zuzią przed dom, gdzie czekałyśmy na brata.
W sklepie było wyjątkowo mało ludzi, co nas ucieszyło, bo nie będziemy
długo stać w kolejce. Szliśmy i po kolei wsadzaliśmy potrzebne rzeczy do
koszyka. Oczywiście znalazło się w nim kilka, a nawet kilkadziesiąt artykułów,
które wgl nie były potrzebne, ale braliśmy też to, na co mieliśmy ochotę. Zuzi kupiliśmy
kilka nowych kolorowanek, jakieś puzzle i nową lalkę barbie. Jakoś trzeba było
jej zrekompensować ten niewypał z wycieczką. Wróciliśmy do domu i nawet nie
byliśmy zmęczeni, więc od razu wzięliśmy się za rozpakowywanie reklamówek. W
lodówce brakowało miejsca na kilka rzeczy, ale jakoś to upchnęliśmy. Na obiad
zjedliśmy pizzę, co bardzo przypasowało Zuzce. Damian pozmywał, a ja w tym
czasie bawiłam się z siostrą w ogrodzie. Ten dzień mimo, że całkiem nudnawy,
zapowiadał się naprawdę świetnie. Dawno nie spędziłam tyle czasu ze swoją
rodzinką. Jednak wpadłam na najlepszy pomysł tego dnia. Postanowiłam zabrać
małą na piknik nad jeziorem. Damian poparł mój pomysł i szybko spakowaliśmy do
samochodu co było potrzebne, zabraliśmy szczeniaki i wsiedliśmy do samochodu.
Damian powoli ruszył, aż w pewnym momencie na maskę wskoczyła nam Anka. Damian
szybko zahamował, a ja wybiegłam z samochodu
- Czy ty do jasnej cholery oszalałaś dziewczyno .! – wydarłam się na
przyjaciółkę, bo nieźle mnie wystraszyła.
- No przepraszam Kocie, ale inaczej byście mi uciekli. Co się dzisiaj z
Tobą dzieje .? Bateria w telefonie Ci padła, na fejsie Cię nie ma, Dawid też
nic nie wie, a my mu …
- Ciiii .. bateria wcale mi nie padła, tylko rozwaliłam telefon na
części, nie chcę mieć dzisiaj z nikim kontaktu, odłączam się od świata, zero
problemów innych i moich własnych. A teraz wybacz, ale mam już zaplanowany cały
dzień. Cześć. – pocałowałam ją w policzek na pożegnanie i wsiadłam do auta. Ania stała jak wryta w
ziemię, zszokowana moimi słowami. Damian ją wyminął i ruszyliśmy.
- Wszystko w porządku .? – spytał w pewnym momencie mój braciszek, który na moje nieszczęście
zawsze wiedział, że coś jest nie tak – Wcześniej nie chciałem o nic pytać, bo
wiem, że jak będziesz chciała pogadać to przyjdziesz, ale jeszcze nigdy nie
widziałem, żebyś tak olała Anię. Nigdy. Więc co jest grane .? – Milczałam. Co
mu miałam powiedzieć .? Że nie obchodzą mnie już inni .? Że mam dość ich problemów,
bo wystarczająco dużo swoich .? Że nie wiem, czego chcę od życia, nie wiem kogo
tak naprawdę kocham .? Przecież gdybym mu to powiedziała, to nasz kontakt nie
byłby już taki dobry.
- Wszystko gra. Po prostu dzisiaj chciałam spędzić dzień z rodziną,
tyle.
- Jak chcesz .. ale nie musiałaś być taka dla Anki. – Faktycznie, trochę przesadziłam. Mogłam jej
powiedzieć to samo co bratu, pewnie też by nie uwierzyła, ale wiedziałaby, że
po prostu coś jest nie tak i jak będę gotowa to jej powiem. Kurde, dlaczego mam
tak mądrego brata, który zawsze wszystko wie .? Wyciągnął swój telefon i dał mi
go. Wiedział, że i tak o to poproszę.
- Dzięki braciszku.
- Zawsze do usług.
Ania odebrała po pierwszym sygnale. Przeprosiłam ją za akcję przed
chwilą. Ona o nic nie pytając i mówiąc „Dobra,
nic się nie wydarzyło. Ja o tym zapomniałam, nawet nie wiem o czym teraz mówię”
, zaczęła się śmiać.
- Dobra, ale słuchaj.. dzwonili
dzisiaj do mnie z agencji, mamy kolejną sesję. Nie mogli się skontaktować z Tobą,
więc kazali mi Cię sprowadzić, więc wracaj gdziekolwiek jesteś.
- Nie mogę .. naprawdę mam już inne plany na dzisiaj.
- Nie zrobisz mi tego. Wiesz, że
bez Ciebie mnie nie wezmą, a ćwiczyłam całymi dniami nowe pozy, żeby znów mnie
nie sparaliżowało. Musisz wrócić.
- A nie da się tego jakoś przełożyć na jutro .?
- Niestety .. na jutro mają mieć
już wybrane zdjęcia do obróbki. Sama widzisz, że to pilne. Proooooszę. Zrób to
dla mnie.
Popatrzyłam na brata, który od razu na rondzie zawrócił. Był aniołem.
Moim kochanym aniołem.
- Będę za 5 minut.
________________________________________________________________________
Ha.Ha. .! I kto jest geniuszem i najlepszym autorem opowiadania .? Nawet nie pytajcie, co musiałam zrobić, żeby zdobyć laptopa i napisać tak długi, choć pewnie beznadziejny i nudny, rozdział. W sumie mnie się nawet podoba. Widać w nim, że mimo wszystko Pat bardzo zależy na innych ( rodzinie, przyjaciołach). Ma te swoje problemy, które wierzcie mi będą jeszcze większe, ale na razie wszystko powinno się układać. Ale mówię, do czasu. Więcej nie zdradzam, zaciekawionych zapraszam na kolejne rozdziały :D
Aaaaa .. no i mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Mianowicie .. w poniedziałek będę już w domu, wracam do Polski, więc rozdziały na pewno będą pojawiać się częściej. Kto wie, może nawet codziennie. Ale szczęście nigdy nie trwa długo. Dokładnie 06.09.2012 znów wyjeżdżam, tym razem do Tunezji na dwa tygodnie i tam, żeby mieć internet będę musiała płacić, co mi cię nie bardzo uśmiecha. Także, znowu przez pewien czas mnie nie będzie i niestety nowych rozdziałów także zabraknie.
A jak rozdział .? Podoba się chociaż trochę .?
Całuski od Patt. ; ***
Mi się podoba! Chociaż trochę zdziwiła mnie reakcja Patt. Najpierw było "dość pomagania innym" a teraz dała się wciągnąć w tą sesję zdjęciową. Ale rozumiem ją. Trudno jest się odzwyczaić od niektórych rzeczy, nawet jeśli przeszkadzają nam w normalnym funkcjonowaniu. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńMi też się podoba, jak wszystko co piszesz! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCassie właśnie o to mi chodziło. Pat chciałaby żyć normalnie, mieć tylko swoje problemy, no może czasem pomóc przyjaciołom, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiała innych. Nawet jeśli chce przestać, nie potrafi, bo za bardzo jej zależy na osobach, które kocha. :D
OdpowiedzUsuńno rozumiem, rozumiem. też tak czasem mam...
Usuń