- No jesteście w końcu .! Już ponad godzinę czekam,
zaczynałam się martwić. – Ania zaczęła opowiadać jak jej minął dzień z
Piotrkiem. Nie dawałam po sobie poznać, że dzisiaj przeżyłam chyba największe
rozczarowanie w moim życiu. Tomi poszedł wziąć prysznic i gdy tylko zamknął
drzwi, przyjaciółka zwierzyła mi się, że fazę pierwszego pocałunku mają za
sobą. Ogólnie resztę wieczoru spędziłyśmy na rozmowie. Ania była taka
szczęśliwa. Powoli zaczęły jej się spełniać marzenia. Tomi przez jakiś czas
rozmawiał przez telefon, powiedział, że jutro o ósmej wyjeżdżamy i zamknął się
u siebie. Same posiedziałyśmy gdzieś do drugiej w nocy. Nie miałyśmy mieć jutro
sesji, tylko czekało nas rozkładanie sprzętu. Oczywiście nie musiałyśmy tego
robić, ale i tak tam będziemy, a co innego można robić na pustyni, gdy wszyscy
będą zajęci pracą .?
Wstałam trochę po szóstej, żeby spakować parę potrzebnych
rzeczy. Tomi był już na nogach, gotowy do drogi. Czy on wgl nie sypiał .?
- A Ty co taki ranny ptaszek .?
- Nie mogłem spać.
- Tsaa .. przez jakieś trzy ostatnie dni chyba.
- Mam dużo spraw na głowie. A Ty jak sypiasz .?
- Ostatnio bardzo dobrze – spojrzał na mnie z
niedowierzaniem i nutką wątpliwości – Nie patrz tak. Wszystko co ma jakikolwiek
związek z tym .. wykastrowanym rodzynem, przerżniętym przez bandę połamanych
zapałek, już mnie nie dotyczy i najchętniej wymazałabym z pamięci wszystko co
jest z nim jakoś związane.
- Wykastrowany rodzyn .. ? Na to mogłaś wpaść chyba tylko
Ty. – uśmiechnął się, że nie mogłam tego nie odwzajemnić. Był zupełnie inny od
chłopaków, których znałam. Szkoda, że gdy tylko skończymy zdjęcia będzie musiał
wyjechać.
- Idę obudzić Anię. – kiwnął tylko głową. Ania szybko się
uwinęła i jeszcze przed ósmą mogliśmy jechać. Samochód został już odblokowany,
więc na szczęście nie musieliśmy znowu odstawiać jakiegoś cyrku. Przyjechaliśmy
pod jakiś magazyn i byłyśmy nieco zdezorientowane. Tomi wytłumaczył nam, że
musi tylko zatankować i wziąć wodę oraz kanistry z benzyną. Ostrzegł nas też, że
czeka nas długa droga więc mamy chwilę, żeby ewentualnie trochę pobiegać. Żarty
się go dzisiaj trzymały. Ruszyliśmy w dalszą drogę, która faktycznie trwała
wieki. Usiadłam z przodu, więc mogłam co jakiś czas się wyciągnąć. Najgorzej
jechało się na pustyni, bo wokół był ciągle ten sam widok. Po jakimś czasie
przysnęłam na około pół godzinki. Ania też smacznie spała. Tomi siedział w
okularach przeciwsłonecznych i rozmawiał przez telefon, w języku którego nie
znałam, ale nie byłam pewna czy był to arabski. Wydawał się być bardzo
podekscytowany rozmową z tajemniczą osobą. Zaczęłam się zastanawiać czy ma
dziewczynę. W sumie to by tłumaczyło te wszystkie długie i częste rozmowy przez
telefon i ogólnie brak większego zainteresowania tutejszymi dziewczynami. Poza
tym z takim ciałem i charakterem dziwne by było gdyby jej nie miał. Skończył
rozmawiać, ale chyba nie zauważył, że już nie śpię.
- Stęskniona dziewczyna .?
- Nieładnie tak podsłuchiwać cudze rozmowy.
- Raczej nie mogłam nic zrobić, żeby nie słyszeć.
- No tak .. faktycznie zadanie
trochę niewykonalne.
- Poza tym i tak bym raczej nic
nie zrozumiała. Nawet nie rozpoznałam języka. Ile ty ich wgl znasz .?
- Włoski. I sześć, ale w tej
branży to konieczne.
- Sześć .?! Jakie .? Czy Ty całe
życie języków się uczysz .?
- Nie całe. Jak nauczysz się
dobrze trzech różnych, nauka kolejnych idzie bardzo szybko. A mówię oczywiście
po angielsku i polsku, włosku, francusku .. em .. arabsku i niemiecku. No i
zacząłem naukę hiszpańskiego, ale na razie robię przerwę. – Kurde, byłam pod
wielkim wrażeniem. Jakby mi kiedyś przyszło jechać na drugi koniec świata to
chciałabym mieć go obok. Nie martwiłabym się o to, że się z kimś nie dogadam.
Wciąż przetwarzałam w głowie wszystkie języki, które znał i nie umiałam pojąć
jak można aż tyle ich znać.
- I nie mam dziewczyny, ani
narzeczonej. Nikogo. – patrzył chwilę w moją stronę. Przez okulary nie mogłam
dojrzeć jego oczu, ale w jego głosie było coś dziwnego. Może niekoniecznie to,
że mnie okłamał w sprawie dziewczyny, ale na pewno był to temat na dłuższą
rozmowę. Po jakichś dziesięciu minutach
dotarliśmy wreszcie na miejsce. Tomi nie zamknął tym razem drzwi dopóki nie
wyjdziemy. Wzięłam Kiarę, budząc jeszcze Anię i wysiadłam z samochodu. Na
powitanie wybiegł nam chłopak. Blondyn z włosami na żelu, zbudowany równie
dobrze jak Tomi. Słońce odbijało blask na bransoletce u jego lewej ręki.
Podbiegł do Tomiego i zaczęli się witać, jakby się nie widzieli ładnych parę
lat. Klepali się po ramieniu, cieszyli mordki i ogólnie byli zadowoleni, że są
tu razem. Domyśliłam się, że to Sebastian. Podeszłam do nich powoli.
- No braciszku, postarałeś się
tym razem. Takiej piękności to jeszcze u nas nie było. – przyglądał mi się
przez chwilę - Zaklepuję ją .. mam już w głowie całą koncepcję na makijaż i fryzurę
dla niej. Nawet nie waż mi się jej oddawać w ręce Wiki.
- Pat to jest mój młodszy
braciszek Sebastian.
- Pat .? Fajnie .. oryginalnie.
Sebek. – wyciągnął do mnie rękę.
- Cześć. Miło Cię w końcu poznać.
Dziewczyny dużo o Tobie mówiły.
- Na pewno kłamały. To co piękna
.. masz czas dziś wieczorem .? –Rany. Julka miała rację co do niego.
- Sebek, zluzuj tym razem, co .?
- Co .. wy dwoje .. o to sorry
piękna, ale w takim razie jestem zajęty dziś wieczorem. – nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu. On był
serio zabawny. I bezpośredni, ale nie w natrętny sposób.
- Nie .. Pituś nieźle nabroił.
Trzeba mu skopać dupę jak go dorwiemy. Zaczyna przeginać i tym razem mi
pomożesz – Sebek tylko zagwizdał i uniósł brwi do góry.
- Ja widzę, że to grubsza sprawa.
Ale jak poznałaś Pitusia to nie zazdroszczę. Serio, miałaś pecha. Przykro mi i
przepraszam za niego jeśli to choć trochę pomoże. – Przytulił mnie. Ta rodzina
była naprawdę dziwna, ale Sebek to już wgl. Dokładnie tak jak mówiła Julka miły
chłopak tak jak Tomi, ale dziewczyny bardzo lubił.
- Kamilka też zna .. ale nawet
tego nie skomentowałem.
- Raaany dziewczyno, serio masz
pecha skoro najpierw poznałaś tą dwójkę. Twoje życie wyglądałoby zupełnie
inaczej gdybyś najpierw mnie spotkała na swojej drodze. Ej słuchajcie .. a co
to za druga piękność zmierza w naszym kierunku .? Może z nią mi się uda .. – momentalnie zmienił
temat, gdy zobaczył Anię.
- Seeeeebek .! Powiedziałem,
żebyś tym razem dał sobie spokój. To Ania, ale Piotruś Cię uprzedził.
- Piotruś wpadł .? To się
zabawimy tym razem widzę. Kiedy wbije .?
- Jutro. Do roboty się lepiej
bierz. – przedstawił sobie jeszcze tych dwoje i obaj chłopcy poszli po nasze
bagaże. Ogólnie na miejscu byli już wszyscy, ale okazało się, że w autach z
całym dobytkiem zabrakło najważniejszej rzeczy – naszego namiotu. Tomi od razu
zadzwonił do Piotrka czy nie da rady wpaść dzisiaj i ich przywieźć, ale
niestety chłopak miał czas dopiero od jutra a już nikt nie zdążyłby jechać z
powrotem do miasta i wrócić przed zmierzchem. W nocy lepiej nie ryzykować
podróży po pustyni bez przewodnika. Sebek wymyślił, że będziemy spać w autach.
Przypadało po trzy osoby na pojazd i w jednym miała spać czwórka. U nas
niestety nie mogła, bo była jeszcze Kiara, ale jakoś się dogadali bez
problemów. Rozłożyliśmy dzisiaj cały sprzęt do sesji i zanim się
zorientowaliśmy było już po dwudziestej i było nieco chłodniej, ale dla mnie i
Ani i tak zbyt ciepło. Chłopcy rozpalili ognisko, żeby upiec kiełbaski, wołowe
oczywiście, bo tutaj nie dostanie się wieprzowiny. Siedzieliśmy wszyscy razem,
Ania szybko wkręciła się w ich towarzystwo, ale ona właśnie lubiła takie
klimaty. Zwariowani ludzie, siedzący w showbiznesie, ale nie jakieś diwy czy
coś, którzy przy odrobinie kurzu i braku gorącej wody w wannie panikują. Ja też
to lubiłam. Nie showbiznes czy szaleństwo, ale właśnie tę ostatnią część.
Wszyscy się zajadali, nawet Kiarcia się załapała na połowę kiełbaski. Ja byłam
wegetarianką, więc to trochę nie dla mnie, a znaleźć w Afryce nasz chleb było
prawie niemożliwe. Ale to nic .. nie byłam za bardzo głodna, przez ten upał
ogólnie mało jadłam. Siedziałam, prawie się nie odzywając i obserwowałam
Tomiego i Sebka głównie. Wyglądali na bardzo zżytych. Od razu zauważyłam
różnicę w ich spotkaniu, a spotkaniu Tomiego z Dawidem. Zaczęłam żałować, że
sprawy z Dawidem właśnie tak się potoczyły. Fajnie byłoby mieć tą dwójkę w
rodzinie. Właśnie, rodzina. Od samego przyjazdu tu nie dzwoniłam do domu.
Pewnie tam od zmysłów odchodzą. Wzięłam swój tymczasowy telefon, satelitarny,
który dostaliśmy na czas pobytu tu na pustymi i wykręciłam numer Damiana,
odchodząc nieco od reszty. Odebrał prawie, że od razu.
- Cześć braciszku, jak tam w domu
.?
OCZAMI ANI :
Byliśmy już na pustyni, z całą
ekipą, która uległa małej zmianie. Pojawił się Sebek, kolejny brat, o którym
istnieniu nie miałyśmy pojęcia. Rozłożyliśmy wszystko, no prawie bo ci genialni
ludzie zapomnieli o namiocie, ale to nie był wielki problem. Gdy robiło się
ciemno i chłodno chłopcy rozpalili ognisko, żebyśmy mogli razem posiedzieć i
ogólnie coś zjeść, a tym czymś dzisiaj były kiełbaski. Nie zabrakło także
zimnego piwa. Ludzie z ekipy byli świetni. Od razu przypasowali mi do gustu,
nawet Sebek, który jak się dowiedziałam zaliczył każdą modelkę jaka z nim
pracowała. Byłyśmy z Pat pierwsze właściwie nietykalne dla niego. W tym
momencie jeszcze bardziej ucieszyłam się, że dwa dni temu poznałam Piotrka.
Podczas ogniska było wesoło .. każdy coś mówił, żartował, śmiał się. Nie było
osoby, która by się odcięła. Pat może nie była do końca taka jak zawsze, ale
nie dawała po sobie za bardzo poznać, że coś jest nie tak, ale odnosiłam
wrażenie, że wszyscy i tak wiedzą. Potem w pewnym momencie pokazała mi, że
idzie zadzwonić. Po swojej lewej miałam puste miejsce, a po prawej Tomiego,
który oparty łokciami o swoje kolana bawił się puszką z piwem. Pat siedziała
wśród dziewczyn, z którymi się zaprzyjaźniła wczorajszego dnia. Po chwili na
wolnym miejscu usiadł Sebek.
- No więc .. co dolega Twojej
przyjaciółce .? Nie je, mało mówi, teraz gdzieś poszła .. – widziałam, że obaj
bracia są nią mocno zainteresowani jej samopoczuciem. Martwili się o nią, nie
wiem czy wyglądało to tak, że Sebek jest bardziej nią zainteresowany. On po
prostu nie miał zahamowani przed niczym. Tomi znał umiar, ale widziałam jak na
nią patrzy. I zrozumiał o co mi chodziło z iskierką w jej oczach.
- Nie je bo jest wegetarianką, a
kiełbaska to raczej kiepskie danie pod tym względem. A teraz dzwoni do domu.
- Nie jest jak każda z tych
dziewczyn, które robią w tym biznesie. Mam wrażenie, że ją to nie jara .. bycie
w centrum uwagi, ciągłe fotografowanie, perfekcyjny wygląd .. bycie sławną.
- Bo tak jest. – obaj na mnie
popatrzyli nie rozumiejąc o czym mówię.- Nie patrzcie tak, to nie jest jej
marzenie.
- To co ona tu wgl robi .?
- Niezbyt to dla mnie
podbudowywujące, ale w agencji mi powiedzieli, że bez niej nie mam szans na rozpoczęcie
kariery, pierwsze sesje, czy jak teraz film .. a bez tego wszystkie drzwi w tej karierze będą
dla mnie zamknięte. A ona jest na tyle kochana, że zgodziła się pomóc.
- Ja ci powiem, że się nadajesz
.. a chyba lepiej wiem z kim chcę pracować niż te laski w tych zasranych
agencjach. Ale muszę przyznać, że to naprawdę wielkie poświęcenie z jej strony,
nie męczy się za bardzo .? Skoro tego nie lubi, to pewnie macie sporo pracy.
- Jak ją jutro zobaczysz przed
obiektywem, dopiero wtedy wszystko zrozumiesz. Wszystko robi z lekkością, jakby
to było tak banalne jak pstryknięcie palcami. Tak łatwo wciela się w każdą
rolę, że ta praca nigdy nie była przyjemniejsza. Jest po prostu niesamowita.
- Jaaaasne, musimy później
pogadać jak brat z bratem. Wgl oświecicie mnie i powiecie co Pituś tym razem
odjebał .?
- Dobra .. kim do cholery jest
Pituś .? – o kim oni gadali .? wtf, jaki Pituś.
- O, tak .. sorry. Dawida od małego nazywamy Pituś. Jak
był dzieckiem, miał strasznie problemy z wymową „ś”, „ć” itp. więc jak chciało
mu się pić, mówił „pitu, pitu” i tak się jakoś przyjęło.
- A .. no więc, wasz kochany
Pituś pojechał na dwa fronty. Już lepiej by było gdyby nie przyjechał i
zrezygnował nawet dzień przed. Ale nie .. on musiał przelizać tą laskę na jej
oczach w pierwszy dzień tutaj.
- Co za idiota. Po pierwsze w
naszej rodzinie to ja jestem ten, który pogrywa sobie z dziewczynami,
oczywiście wcześniej je uprzedzam. A po drugie co on sobie wgl myślał .?
Przecież takiej laski jak Pat nie ma drugiej na świecie. Nawet ja bym się
ograniczył tylko do niej na czas jej pobytu tu.
- No widzisz .. są jeszcze
porządni faceci na tej ziemi.
- No oczywiście, że tak .. ale
ona serio pobudza wszystkie moje zmysły. Przyjechałem tu gotowy na kolejny
gorący romansik a wy mnie tak gasicie. Może mam jednak jakieś szanse co .?
- Sebek .. powiedziałem Ci,
wyluzuj. Jak ją tylko tkniesz to obiecuję Ci, że osobiście zrobię Ci wielką
krzywdę.
- Dobra chłopaki słuchajcie .. ja
wiem co tu się dzieje, bo mam oczy i widzę – w tym momencie akurat specjalnie
przeniosłam swój wzrok na Tomiego – ona zawsze ma wielu wielbicieli, ale nie
każdy na nią zasługuje.
- To nie tak .. po prostu
chciałbym ją lepiej poznać. Mało mówi o sobie, swoim życiu w Polsce ..
- Dlatego, że nie jest lekko.
Powiem Wam o niej parę rzeczy jeśli chcecie, ale jak mi ją ktoś jeszcze z
waszej rodzinki skrzywdzi to obiecuję, że nogi z dupy powyrywam. – Sebek się
tylko uśmiechnął, a Tomi patrzył na mnie z zainteresowaniem. – Ogólnie Pat
wychował starszy brat, Damian. Oczywiście mieszkała z rodzicami itp. itd., ale
byli tak pochłonięci pracą, że nie mieli za bardzo czasu dla dzieci. Ich ojciec
wgl nie interesował się tym, co dzieje się w domu. Pat czasem rozmawiała z
mamą, ale głównie o sprawach, z których wydawało się, że nie ma wyjścia.
Wiecie, coś co mogą załatwić tylko rodzice. Damian nie miał nawet tego jak był
mały. Od sylwestra ogólnie jest jeszcze gorzej. Ogólnie w domu nie ma za
fajnie. Wiecie niby pieniądze mają, ale nie radzą sobie ze wszystkim. Zuzią
zajmują się Pat i Damian, ale wiecie, w końcu się wyprowadzą. Tym bardziej, że
Damian chce się oświadczyć. No i wiecie teraz jeszcze była matura, chociaż ona
pewnie nawet się nie uczyła na tą matmę i chemię. Taka jest jej historia. – Nie
ja powinnam powiedzieć im o wypadku, guzie itp.. Poza tym nie muszą wiedzieć
wszystkiego od razu.
- Nie ma lekko, a tak naprawdę
dopiero zaczyna życie.
- Ania ..
- Dobra piękna wraca. Zostawimy
Was same, bo ja mam braciszku do Ciebie sprawę.
loool chyba mi odbija ;)
Ogólnie to fajny, ale ja jestem wredna i muszę się przyczepić. Muszę, przepraszam.
OdpowiedzUsuńBoli mnie, że nie opisałaś rozmowy Patt z bratem. W końcu są ze sobą zżyci, prawda? Poza tym ta ostatnia wypowiedź Ani... ugh... nie podoba mi się. Po pierwsze nie powinna tego mówić. Myślę, że to jedna z największych tajemnic Patt i jeśli Ania powiedziała to niemal obcej osobie, to nie ma prawa nazywać się jej przyjaciółką. Tak uważam. Po trzecie sama składnia jej wypowiedzi... myślałam, że rzucę się z mostu, gdy trzeci raz powtórzyłaś "no wiecie". Nie to, że sama nie mam powtórzeń, ale błagam! Trzy razy?
Nie bierz tego jakoś bardzo do siebie. Po prostu taka jestem, wytykam błędy i jestem wredna. Zresztą myślę, że zrozumiesz :)
Czekam na kolejny rozdział. Ogólnie ciekawie opisujesz te wszystkie wydarzenia, podoba mi się :*
Pozdrawiam!
Tina ;*