Translate

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział XXVII


 - Mamo, chciałbym Ci kogoś przedstawić. – kobieta odwróciła wzrok w naszą stronę i wstała. Cały czas się uśmiechała.  – To jest Pat.
- Pat .? A cóż to za dziwne imię, nie jesteś z Polski, kochana .?
- To tylko ksywka, Dawid najwyraźniej nie wie, że jak się kogoś przedstawia to używa się prawdziwych imion. Jestem Patrycja i urodziłam się w Polsce. – odpowiedziałam, podając mamie Dawida rękę, którą uścisnęła.
- Ah .. to dobrze, kamień z serca. Miło Cię poznać, ja mam na imię Katarzyna i jak za pewne wiesz jestem jego mamą.
- Ja też się cieszę, że w końcu – w tym momencie spojrzałam na Dawida- panią poznałam.
- A więc .. znam już dwie osoby z waszej paczki .? Tak na siebie mówicie, prawda .? To jak długo znacie się z Dawidkiem .? Jesteście chyba bardzo dobrymi znajomymi skoro z problemami przychodzisz do niego .?
- Mamo .. chyba nie do końca zrozumiałaś. Pat jest moją dziewczyną, mówiłem Ci przecież w zeszłym tygodniu.
- Ahh .. no tak. Teraz już wiem dlaczego ta ksywka brzmi mi tak znajomo. Przepraszam Was, nie skojarzyłam od razu.
- Nic się nie stało. Przecież każdemu może się zdarzyć, prawda .? – odpowiedziałam szybko, bo coś czułam, że Dawid wszczął by awanturę. Złapałam go za rękę, stając trochę za nim i zaczęłam rysować kółka na jego dłoni. Był spięty, czułam to.
- Jesteś taka wyrozumiała. Może usiądziemy razem i trochę mi o Was poopowiadasz .? – jak powiedziała, tak też zrobiliśmy. Usiadłam między chłopakiem a jego mamą. W tej samej chwili poczułam wibrację telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i na wyświetlaczu było „Dzwoni Arek”. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Sytuacja parę razy się powtórzyła.
- No to jak długo jesteście razem i jak się poznaliście .?
- Dwa miesiące. A poznaliśmy się właściwie na ulicy, gdy Dawid uratował mi życie.
- Uratował Ci życie .? Co się takiego stało, że musiał to robić .? Chciałaś się zabić .? – miała nieco poddenerwowany głos.
- Nie, nie skąd .. po prostu .. to jest trochę skomplikowane – zaczęłam się denerwować, mimo wszystko nie byłam jeszcze gotowa opowiadać obcym ludziom o wypadku i śmierci mamy. Jeszcze z nikim o tym nie rozmawiałam. Nikomu nie mówiłam .. każdy kto wiedział dowiedział się od moich przyjaciół, którzy natomiast dowiedzieli się od Damiana bądź taty. Ja byłam wdzięczna przyjaciołom, że nie naciskali i po prostu przy mnie byli, jak gdyby nigdy nic się nie stało. W dodatku tylko Dawid wiedział, że obwiniam się za śmierć mamy.
- Mamy dużo czasu .. wieczór jest jeszcze młody – spojrzałam na twarze pozostałych, czyli rodziców Lory, mamę Nikki no i na samą parkę. Lora i Nikki wiedzieli co stało się w noc moich urodzin, mieli oczy spuszczone w dół. U reszty widziałam zaciekawienie.
- Cóż .. – odchrząknęłam- .. przechodziłam przez ulicę i gdy .. gdy usłyszałam –nie,  nie dam rady tego powiedzieć. Jest za wcześnie. Po prostu nie dam rady.
- Mamo daj spokój. To nie jest teraz najważniejsze. – powiedział cicho i spokojnie, obejmując mnie.
- Synku .. to jest poważna sprawa, jeżeli ona chciała ..
- Muszę już iść. – Nie mogłam tego dłużej słuchać, a sama nie umiałam nic powiedzieć. Czułam wielką gulę w gardle i jak w oczach zbierają mi się łzy.
- Poczekaj, nie możesz teraz wyjść. Nie po tym jak dowiedziałam się, że mój syn narażał swoje życie dla jakiejś pustej pannicy, która nie szanuje swojego życia.
- Przestań .! Nic o niej nie wiesz .! Nie wiesz przez co ona przeszłą przez ostatnie pół roku .! I nie jest pustą panienką, jest moją dziewczyną, kocham ją i jeśli tego nie zaakceptujesz to możesz wyjechać choćby zaraz. – Patrzyłam na tę dwójkę jak się kłóci. Co za dzień, wszyscy dzisiaj kłócą się przeze mnie. Kłócą się przez moje głupie problemy. – Chcesz wiedzieć co tak naprawdę się stało .?! Dobrze. Jej mama zginęłam w wypadku samochodowym w noc sylwestrową. Pat też była w tym samochodzie, miesiąc leżała w śpiączce, cudem ją uratowali. A wtedy na tej ulicy, gdy zobaczyła światła tego tira, po prostu ją sparaliżowało. Przypomniała sobie tamtą feralną noc. Od tego wszystko się zaczęło. I jeszcze tak dla Twojej świadomości, lepszej osoby na tym świecie nie ma. Jest najlepszą uczennicą w szkole, pomaga przyjaciołom, stawia ich na pierwszym miejscu. O siebie nie martwi się prawie wgl. Dla niej liczy się tylko to, żeby nie zranić bliskich, rozumiesz .?! Więc nie masz prawa tak o niej mówić .!
- Dawid przestań. To twoja mama. – powiedziałam, bo nie mogłam patrzeć jak się z nią kłóci. Nie przy mnie.
- Wiem, przepraszam, ale ..
- Przestań. Ja już idę. A właśnie, Kiara.
- Poczekaj odprowadzę Cię. Poza tym chyba musze trochę ochłonąć.
- Jak chcesz. – Pożegnałam się i wyszłam nie czekając na niego. Zatrzymałam się dopiero za ogrodzeniem. Wtedy znów poczułam wibracje telefonu. Po raz kolejny dzwonił Arek. Chyba jednak nic do niego nie dotarło. Trudno. Najwyraźniej nawet przyjaźń to wg kogoś za dużo dla nas. Po chwili Dawid do mnie dołączył. Zarzucił rękę na moje ramiona, ja złapałam go wolną ręką w pasie i tak szliśmy chwilę w ciszy. Po chwili zaczął rozmowę o wakacjach. Humor od razu mi się polepszył. Potem spytał co się u mnie działo przez ostatnie dwa tygodnie i po raz kolejny przeprosił, że się nie odzywał. W dodatku umówiliśmy się na następny dzień na jakiś mały wypad rowerami. Na początku co prawda nie chciał się zgodzić, bo bał się o moją głowę :D Po operacji nie mogłam uprawiać żadnego sportu, ale minęło już parę miesięcy, więc jeśli nie teraz to już nigdy nie zacznę. W końcu go namówiłam, ale musiałam obiecać, że jeżeli tylko poczuję się źle mam mu zaraz powiedzieć. W sumie cena prawie żadna, a dzień można spędzić naprawę miło, więc bez zastanowienia odpowiedziałam „tak” i było po sprawie. Po dość długim spacerze, bo specjalnie szliśmy okrężną drogą, dotarliśmy pod mój dom. Dawid odprowadził mnie pod same drzwi, gdzie jeszcze chwilę pogadaliśmy o Tunezji. Potem się pożegnaliśmy, co chwile trwało, zważając na ten cały czas, przez który się nie widzieliśmy. W końcu jednak się od siebie oderwaliśmy i obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nie rozstaniemy się na tak długo. Weszłam do domu i aż mi się zrobiło przyjemnie, bo w budynku było cieplutko. Gdy wchodziłam na górę, Damian prawie wybiegł ze swojego pokoju i przytulił podnosząc.
- Tsaa .. braciszku j też cię kocham, ale od tych spraw mam chłopaka i z tego co wiem, to gdy wychodziłam ty miałeś dziewczynę.
- Jezu zamknij się już. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. – poklepałam go po plecach jak małe dziecko, dałam buziaka w policzek i poszłam do siebie śląc mu mój najsłodszy uśmiech. Dzień, który jeszcze dawno wydawał mi się najgorszym w ostatnim czasie, okazał się być całkiem miły.
________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale chciałam zakończyć niepewną sytuację z Dawidem i dodawać coś w ten weekend dodatkowo, na Wasze zakończenie szkoły :D Mam nadzieję, że się cieszycie. 
Muszę Was znów poprosić o to, o co prosiłam w poprzednim rozdziale, bo dostałam tylko jeden komentarz i rozumiem, że się nie podobał .? No, ale każdy przezywa wzloty i upadki, no i nie każdemu musi się podobać rozdział, który wg mnie był jednym z najlepszych :) 
Dobra nie rozpisuję się już i mam nadzieję, że tym razem spełnicie moją prośbę, albo po prostu nie bd historii o której mówiłam.
Pozdrawiam i ślę całuski,
Patt. ; ***

4 komentarze:

  1. Wszystko jest świetnie, czego chcesz?! Ma być tak, jak sobie zaplanowałaś, bo jak zaczniesz teraz zmieniać to się zrobi zamieszanie, którego nie chcemy. Jest bosko. Tylko szkoda, że tak króciutko, ale rozumiem. Następny będzie dłuższy mam nadzieję? I oczywiście, że się cieszymy! I nie tylko teraz, ale za każdym razem gdy dodajesz notkę! A przynajmniej ja, ale reszta pewnie też. No, kochana ja się nie rozpisuję, bo TY doskonale wiesz, że ja kocham to opowiadanie i kochać nie przestanę nawet jak się skończy. Ale mam nadzieję, że zanim do tego dojdzie, to minie jeszcze dużo czasu. Nie chcę końca. Tylko wiesz, jak już będziesz musiała zakończyć, to szybko zakładaj następne. Ale póki co, skup się na następnym rozdziale :P hm, miałam się nie rozpisywać. Przepraszam, taka moja (a właściwie nasza <33333) natura :P Dobrze, kończę.
    Pozdrawiam.
    Martyna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz mi się usunął ._. Muszę wiele nadrobić w czytaniu twojego bloga, bo ostatnio miałam mało czasu. Ale obiecuję, że zrobię to już dziś wieczorem . <3

    a tymczasem zapraszam do siebie na rozdział 9. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń